sobota, 7 lutego 2015

#treize.

  
  Czasem jeśli trapi nas jakiś problem uciekamy we wszelakich czynności życia codziennego. W pracę, zajadamy nerwy, uciekamy w sport, dosłownie wszędzie gdzie się da. Szukamy schronienia dla krwawiącej duszy. Szukamy ukojenia dla naszego rozdarcia. Ale czy je znajdujemy lub czy w ogóle potrafimy je odnaleźć? Zupełnie wątpliwa sprawa. Przynajmniej tak właśnie działo się z tobą. Znowu miałaś koszmary. Budziłaś się zlana potem trzęsąc się ze strachu. Dzieci w takich sytuacjach uciekają do swojej ostoi, do matki. A gdzie miałaś uciec ty? Dorosła kobieta, wydawać się mogło z poukładanym życiem? Nie miałaś ucieczki. Musiałaś trzymać to w sobie i z niepokojem oczekiwać każdej kolejnej nocy, która kończyła się ostatnimi dniami niemalże tak samo. Desperacko pragnęłaś się od tego uwolnić. Desperacko starałaś się też walczyć z samą sobą i udawać, że nic cię nie trapi. Ale kogo i jak długo mogłaś tak okłamywać, skoro sama sobie w to nie wierzyłaś?
 -Wydaje mi się, że Kamil wciąż coś do ciebie czuje.-wtrąca Daria w czasie waszego lunchu
 -Nie wiem, nie mam siły żeby się nad tym zastanawiać.
 -Ciągle nie śpisz po nocach, mam rację?-wzdycha- Sama wpędzasz się w paranoję.
 -Niby jak?
 -Kiedy ostatnio widziałaś się z panem perfekcją?
 -Nie wiem, w zeszłym tygodniu na rozprawie.-wzruszasz obojętnie ramionami
 -I widzisz co się z tobą dzieje. Ledwo żyjesz.
 -Tak, to z całą pewnością przez niego, dzięki ci wspaniała kobieto za diagnozę!-rzucasz zła- Weźcie się wszyscy odpieprzcie od mojego życia osobistego bo powoli zaczynam mieć wrażenie, że staracie się je przeżyć za mnie!-warczysz
 -Uspokój się.-mówi ze stoickim spokojem przyjaciółka- Może i przeginamy, ale robimy to tylko i wyłącznie dlatego, że również i nas wiele kosztowały przejścia po Adamie.-wypowiadając ostatnie słowa mrozi krew w twoich żyłach
 -Nic nie rozumiecie.-mówisz czując jak twoje policzki zdobią dwie strugi słonej cieczy. Nie słyszysz co mówi do ciebie Daria, po prostu wychodzisz. Idziesz przed siebie kompletnie nad sobą nie panując. Chyba znowu się rozsypałaś. Znowu byłaś w kompletnym bagnie swoich emocji. Siedziałaś na parkowej ławce nie reagując na liczne telefony, z całą pewnością od Darii i twojej matki, którą pewnie już postawiła do pionu. Potrzebowałaś być sama, tak po prostu. Nie byłaś idiotką, nie planowałaś targać się na własne życie, wymagałaś od nich choć chwili w której możesz pobyć sam na sam ze swoim ja. 
 -Chryste Jaga!-słyszysz znajomy męski głos- Wszystko w porządku?-pyta troskliwie Kamil, a gdy siada obok ciebie natychmiast cię przytula- Co się stało? 
 -Nie wiem.-szlochasz
 -Co powiedziała Daria?-pyta spokojnie
 -Wiem, że chce dla mnie dobrze, ale nie potrafi zrozumieć, że wciąż rani mnie przywołując wszelkie te wspomnienia.
 -Wspomniała o Adamie, prawda?-spogląda prosto na ciebie, a ty zmuszasz się jedynie do kiwnięcia głową- Czy ona myśli? Bo mam poważne wątpliwości.-wzdycha i przeczesuje dłonią włosy- Chodź zabiorę cię do domu, musisz odpocząć.
Nie protestujesz, nie pragniesz teraz o niczym innym jak o dostaniu się do domu i zwinięciu się w kulkę na łóżku. No i może także o tym by schować się przed całym światem na całe wieki i przeczekać aż w końcu twoje wewnętrzne ja się uspokoi na kolejnych kilka lat. Byłaś w tak złym stanie psychicznym, że w zasadzie nie pamiętasz jakim cudem znalazłaś się w domu, a już tym bardziej kto dopilnował byś nie mocząc więcej łzami swojej ulubionej sukienki ubrała swoje kryzysowe dresy. Dopiero, gdy podniosłaś się z łóżka i powlokłaś się w kierunku salonu zastałaś tam Kamila, który rozmawiał przez telefon i który wyraźnie się rozpogodził na twój widok. A więc rozwiązała się tajemnica twojego wybawcy. Dziwiło cię, że nie było tu jeszcze Darii przepraszającej cię na kolanach za swoje słowa.
 -Jak się czujesz?-pyta, gdy tylko kończy rozmowę
 -Lepiej, zdecydowanie lepiej, chociaż wciąż wyprana z emocji.-wzruszasz ramionami
 -Każda poprawa jest dobra.-uśmiecha się ciepło- Głodna?
 -Jak wilk!-rzucasz, a twój przyjaciel cię nie zawodzi i jak to zawsze ma w zwyczaju zaskakuje cię swoim stale powiększającym się wachlarzem kulinarnych potraw przez siebie serwowanych. Widziałaś, że ci się nieprzerwanie przyglądał, możliwe, że dawno nie widział cię w tak słabej kondycji, a może nie spodziewał się, że tak szybko dasz się złamać.
 -Wspominałam już, że jesteś moim aniołem stróżem?-uśmiechasz się w jego kierunku
 -Obiecałem ci to kiedyś, prawda?-odwzajemnia uśmiech
 -Dziękuję, że poświęciłeś kilka godzin swojego życia na swoją beznadziejną i niestabilną emocjonalnie przyjaciółkę.-wzdychasz
 -Wcale nie beznadziejną.-unosi twój podbródek ku górze- Jesteś najwspanialszą i najsilniejszą kobietą jaką znam, pamiętaj o tym.-patrzy prosto w twoje oczy, a ty czujesz, że to moment, w którym zdecydowanie powinnaś się wycofać bo wcale, a wcale nie podobał ci się sposób w jaki na ciebie patrzył. Wciąż liczył, że coś do niego poczujesz chociaż głośni przyznawał się do tego, że jesteś jego przyjaciółką? Owszem, spełniał się w tej roli wyśmienicie, nie tylko kiedyś, ale i obecnie, ale był dla ciebie jak brat. Tak ci się przynajmniej wydawało. 
 -Muszę zaraz iść, mam spotkanie.-krzywi się przerywając niezręczną ciszę- Zgaduję, że Darii oglądać nie chcesz, więc może przełożę to spotkanie?-pyta, a dosłownie sekundę później rozbrzmiewa dzwonek do drzwi oznajmujący jakąś zbłąkaną duszę u twoich progów.
 -Myślę, że nie będzie takiej potrzeby.-odpowiadasz po czym udajesz się ku drzwiom. Zostajesz niemal zastrzelona widokiem osoby jaką w nich zastajesz. Michał by ostatnią opcją jeśli chodziło o wszelakich gości dnia dzisiejszego, czy w ogóle po ostatnich dniach ciszy.
 -Przeszkadzam?-pyta nieco zdezorientowany widokiem twojego przyjaciela tuż za tobą
 -Dobrze się składa, ja właśnie wychodzę, a Jadze przyda się dzisiaj towarzystwo.-wtrąca Kamil po czym cmoka cię w policzek i ściska na pożegnania po czym po krótkim lustrowaniu wzrokiem twojego gościa opuszcza twoje lokum.
 -Stało się coś?-pyta lustrując cię spojrzeniem- Jesteś więc pewna, że mogę zostać?-dodaje po chwili, wciąż potrafił jednym spojrzeniem uzyskać odpowiedź na zadane wcześniej pytanie
 -Jestem więcej niż pewna.-kiwasz głową po czym przechodzicie do salonu, gdzie siadasz na kanapie w dość bezpieczniej odległości od swojego gościa i przyciągasz kolana do brody. Standardowo błądzisz wzrokiem po bliżej nieokreślonych przestrzeniach dopóki jakaś podstępna siła nie nakazuje ci spojrzeć na Michała, a jak się przekonujesz patrzy na ciebie z nieodgadnionym i jakże typowym dla siebie wyrazem twarzy. 
 -Przepraszam, że się do ciebie nie odzywałem.-duka po chwili- Musiałem to sobie wszystko jakoś na spokojnie ogarnąć. Nie chciałem żeby to wyglądało tak, że po tych spotkaniach nagle straciłem zapał do odzyskania kontaktu i zakończyłem go wraz z końcem sprawy. Wciąż mi na tym zależy.
 -Ostatni tydzień był dla mnie tak tragiczny, że nie zdążyłam się nawet na ciebie obrazić jeśli o to chodzi.-zmuszasz się do uśmiechu
 -Na to właśnie liczyłem.-unosi kąciki ust ku górze- Stało się coś takiego o czym miała byś ochotę pogadać czy raczej potrzebujesz duszy do towarzystwa?
 -Sama nie wiem czy jestem gotowa by ci to powiedzieć.-wzdychasz
 -Zabiłaś kogoś?
 -Nie.-odpowiadasz całkiem rozbawiona
 -Więc mów, przeżyję.
 -Po prostu moje życie po tym jak się rozstaliśmy nie było wcale tak dobre, jak mogłam ci powiedzieć.-wzdychasz- Wcale nie było dobre. Twoje odejście tak bardzo skopała mnie wewnętrznie, że czułam się zagubiona jak małe dziecko. Nie potrafiłam momentami odróżnić tego, co było czarne, a tego co było białe. Kiedy powoli coś zaczynało stawać się prostsze nagle mój świat został zrównany z ziemią, po raz kolejny w przeciągu krótkiego czasu. Z tym wyjątkiem, że po tym razie nie umiałam się podnieść. Nie chciałam tego robić. Wtedy wydawało mi się, że moje życie nie jest niczego warte. Byłam na skraju załamania psychicznego, w które potem wpadłam. Gdyby nie pomoc rodziców, przyjaciół nie wyszłabym z tego. Wciąż trudno jest mi poradzić sobie z tym wszystkim, a przecież minęło tyle lat. No właśnie, minęło tyle lat, a ja w swoim mniemaniu stanęłam na nogi i odżyłam. Wtedy pojawiłeś się ty i parę innych czynników, które znowu sprawiły, że mam ze sobą problem. Może nie tak jak wtedy, ale wciąż problem.
 -Nie chciałem żebyś przeze mnie kiedykolwiek cierpiała, ani wtedy ani teraz.-mówi skruszony- Nie zasłużyłaś sobie w żaden sposób na to, co cię spotkało.
 -Nie pytasz o szczegóły, dlaczego?-zastanawiasz się na głos
 -Bo wiem, że jeśli zechcesz to mi powiesz.-odpowiada absolutnie szczerze- Wiem też, że jeszcze nie do końca mi ufasz i masz do tego zupełne prawo. Masz prawo czuć do mnie wszelakie urazy bo po części czuję się odpowiedzialny za to, że cierpisz. Gdybym tylko mógł cofnąć czas...
 -I co wtedy Michał?-przerywasz mu- Nie masz zielonego pojęcia czy cokolwiek byłbyś w stanie zmienić. Tak po prostu musiało się stać, ten na górze miał takie, a nie inne plany wobec nas.
 -Wtedy może bym nie stracił ciebie i twojego zaufania.
 -Ale może nie byłbyś w tym miejscu w którym jesteś teraz.-mówisz wciąż patrząc na niego
 -Nie utrudniałbym ci teraz życia.
 -Nigdy go nie utrudniałeś.-kręcisz głową- Zwłaszcza teraz.
 -Przeze mnie doświadczyłaś tego wszystkiego i mimo to wciąż chcesz mnie oglądać?
 -Znaczyłeś kiedyś dla mnie bardzo wiele i chyba po prostu nie mogę ci tego zapomnieć. Wszelakie zło ma się w porównaniu z tym marnie.
 -Nawet mimo faktu, że jedyne co ostatnio wspólnie robimy to pijemy i robimy rzeczy, których tak do końca byśmy nie zrobili na trzeźwo?-pyta
 -Co masz na myśli?
 -Wiesz, nie jestem pewien.-mówi zakłopotany- Dla bezpieczeństwa zapytam, co pamiętasz z naszego ostatniego spotkania?
 -Salę rozpraw.-śmiejesz się- A tak poważnie. Przesadziliśmy z winem, zdecydowanie przesadziliśmy. Rozmawialiśmy na kanapie i potem nie jestem pewna bo byłam już dość pijana, ale czy my.. całowaliśmy się? 
 -Czyli mi się to nie przyśniło.-kiwa głową
 -Dlaczego to zrobiliśmy?-pytasz głośno się zastanawiając
 -Byliśmy pijani.-zauważa
 -Ponoć ludzie po pijaku robią po prostu rzeczy na które nie odważyliby się na trzeźwo.-przymykasz delikatnie oczy- Masz ochotę mnie pocałować?-szokujesz go tym pytaniem
 -Co najwyżej przytulić bo boli mnie serce jak na ciebie patrzę.
 -To to zrób.-mówisz prosto z mostu po raz kolejny go tym zaskakując
 -Mówisz poważnie?-dopytuje
 -Mam dzisiaj kryzys i jedyne czego aktualnie potrzebuje to czyjeś ciepło obok. Wybacz, jesteś jedyną możliwą opcją.-uśmiechasz się nieco speszona
 -Cieszę się, że jestem jedyną.-śmieje się, a już po chwili siada o wiele bliżej i zamyka cię w swoim szczelnym uścisku. Przez chwilę zatracasz się w cudownej woni jego perfum i jego bliskości. Nie jesteś chyba w stanie przypomnieć sobie kiedy ostatnio tak długo mogłaś to robić i nie było to po pijaku. Miałaś ochotę spędzić tak kolejnych kilka lat, a i twojemu towarzyszowi najwyraźniej to nie przeszkadzało bo wciąż obejmował cię z taką samą intensywnością. Dopiero po chwili wtulania się w jego idealnie wyrzeźbiony tors oparłaś głowę na jego ramieniu.
 -Śpieszysz się do domu?-pytasz cicho
 -A wyglądam?-odpowiada pytaniem, a ty kręcisz jedynie głową- Jestem ci to winien.
 -Wcale nie straszna ta pokuta.
 -Jaka by nie była i tak nie zasłużyłem sobie na bycie obok ciebie w takiej odległości.
 -Jeszcze raz powiedz, że na coś nie zasługujesz to przysięgam, że przestanę być taka miła. Mówię poważnie Michał.-ganisz go- To, że pozwalam ci powtórnie pojawić się w moim życiu to już powinno coś znaczyć, prawda?
 -I znaczy, dla mnie bardzo dużo.-odpowiada wciąż trzymając cię w objęciach
 -Nie schrzańmy tego, co?-mówisz nieco ciszej- Nie wyjeżdżaj lepiej już do żadnych Włoch, inaczej cię zabiję, nie żartuje.
 -Nigdzie się nie wybieram przez najbliższe lata.-kręci głową- Pora naprawić błędy przeszłości.
 -Pora odzyskać dawnych przyjaciół.
 -I nie tylko.-gładzi swoją dłonią twoje plecy, a ty wiesz, że ta rozmowa to był wielki przełom. Nie tylko w twoim zagmatwanym życiu emocjonalnym, ale i milowy krok jeśli chodzi o wasze relacje. Zrobiliście jeden, pora na resztę, a tych było przed wami co nie miara. Coś jednak podpowiadało ci, że wspólnymi siłami uda wam się dojść do celu.
Znowu ci się to śni. Znów czegoś przeraźliwie się boisz. Strach paraliżuje twoje całe ciało. Nie jesteś w stanie wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Nawet oddychanie przychodzi ci z ogromnym trudem. Nagle zrywasz się do ucieczki. Krzyczysz i piszczysz ile sił w płucach. Nie masz pojęcia przed czym uciekasz, ale pędzisz jak szalona. Gdzieś w oddali słyszysz płacz dziecka i jego głos. Adam cię woła. Nie masz pojęcia, gdzie jest, ale go również wołasz. Chcesz go odnaleźć, ale nie potrafisz. Jego głos z każdym kolejnym słowem robi się co raz mniej wyraźny. W końcu zanika, a ciebie zalewa fala rozpaczy. Zaczynasz wariować bo do twojej głowy dociera jakaś cholerna kumulacja głosów twoich najbliższych. Pocieszają cię, załamują głosy, wspierają, krzyczą, płaczą. Uciekasz, ale wszystko to siedzi w twojej głowie i nie możesz się tego pozbyć. Upadasz na ziemię i wijesz się w konwulsjach ledwo przytomna. Krzyczysz, prosisz by to się skończyło...
 -Jagoda!-dociera wreszcie do ciebie głos kompletnie wystraszonego Michała. Przez chwilę nie masz pojęcia dlaczego jest obok ciebie, dopiero dłuższa chwila namyśleń daje ci odpowiedź.- Krzyczałaś.
 -Mój boże..-dyszysz ciężko
 -Wołałaś kogoś, rozpaczliwie.-dodaje nie mniej przerażony- 
 -Adama.-mówisz z trudem panując nad oddechem
 -Adam?-powtarza- Nie znam nikogo takiego, jeśli nie chcesz..
 -Ale chyba muszę ci to powiedzieć.-uspokajasz się
 -Chryste Jagoda, dopiero co panicznie krzyczałaś i się miotałaś, jesteś pewna, że chcesz o tym rozmawiać?
 -Jeśli ci tego teraz nie powiem, nie zrobię tego nigdy.-wzdychasz- Przepraszam za to i za to co zaraz powiem. Pewnie pomyślisz, że powinnam siedzieć zamknięta w psychiatryku, zrozumiem.
 -Doskonale wiesz, że jestem ostatnią osobą, którą musisz za cokolwiek przepraszać, a także to, że nie ważne co mi powiesz, nie odwrócę się od ciebie. Raz to zrobiłem i nie skończyłem na tym dobrze.
 -Dobrze, że jesteś.
 -I chciałbym być, jeśli mi na to pozwolisz.
 -Nawet jeśli ja nie, to Aniela już to zrobiła.-na twojej twarzy jawi się cień uśmiechu- Uwielbia cię.
 -A ja ją, ale nie sposób tego nie robić, tak samo jak kobietę, która jest superwomen i najlepszą matką pod słońcem i zdecydowanie zaniża swoją samoocenę.
 -Jest trzecia nad ranem, czuję się jak potrącona przez tramwaj, a ty wciąż potrafisz sprawić, że umiem się uśmiechnąć.
 -Taka moja rola.-odpowiada z delikatnym uśmiecham na twarzy, a ty w tej chwili naprawdę cieszysz się, że był z tobą. Czułaś, że wreszcie nadeszła chwila. Chwila absolutnej szczerości z twojej strony. On powiedział ci wszystko, nawet gdybyś nie była jego adwokatem byłaś pewna, że by to zrobił. Chciał być wobec ciebie w porządku. Przyszło pora byś i ty taka była względem niego. Zasługiwał po prostu na szczerość.

Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie. 

 Nie można więc zapomnieć. Nie można udawać, że to nigdy nie miało miejsca. Trzeba umieć z tym żyć. Żyć ze świadomością, że tak, a nie inaczej zostaliśmy doświadczeni przez życie. Zaakceptować to. Nie walczyć.

~*~
Witam moje kochane! Tydzień śmigania na nartach minął mi bardo szybko, więc powracam do Was z nowym rozdziałem. W tym rozdziale dzieje się naprawdę dużo, a te wydarzenia poprowadzą Was niebawem do rozwiązania pewnych zagadek przeszłości.  Jak też widać na załączonym obrazku relacja Michała i Jagody wyszła, tudzież wychodzi poza ryzy przyjaźni.
Generalnie rzecz biorąc, w życiu nic nie jest tak proste i łatwe jak się wydaje.
Ściskam,
wingspiker.


14 komentarzy:

  1. Jeeju! Ja chcę już następny :) Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni :) Tem rozdział świetny jak zawsze <3 Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Płaczę, naprawdę płaczę.
    Wreszcie trochę nam zdradziłaś z przeszłości Jagi. Teraz miliony podejrzeń kim jest Adam, ale ja ci nic nie powiem o czym myślę XD
    Na początku nie byłam zbyt przekonana do Kamila, ale teraz ci za niego podziękuję. Więc dziękuję <3 Za to, że pojawił się w tym momencie i że jest przyjacielem, ale pamiętaj tylko przyjacielem.
    Poza tym rozmowa z Michałem-przełom, przełom w ich relacji, mam nadzieję, że w następny dowiemy się jeszcze czegoś. A u Jagi i Michała będzie coraz to lepiej, bo jak wspomniałaś ich relacja wyszła poza przyjaźń i to na trzeźwo!
    Mam taką ochotę przytulić i pocieszyć Jagę, że sobie nie wyobrażasz i jeszcze bardziej cieszę się, że znalazł się to Michał, a ona mu zaufała, bo naprawdę musiała dużo przezwyciężyć w samej sobie, żeby się tak otworzyć.
    Kurde, już sama nie wiem co piszę.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Całuję <3 Vein

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra teraz mam nową teorię z goła inną ;)
    Szkoda mi Jagody, bo przeżyła w swoim życiu zbyt wiele jak na jedną osobę. Ma prawo do słabości tak jak to było w powyższym rozdziale. Nikt nie jest ze stali, każdy ma lepsze i gorsze dni, a w tych właśnie gorszych dobrze mieć przy sobie takiego Kamila, który liczy na znacznie więcej niż przyjaźń czy całkiem nieoczekiwanego gościa Michała. Dobrze, że Jagoda zdobyła się na taką rozmowę z Michałem i mam nadzieje, że swoją obecnością w jej życiu pomoże w uporaniu się z przeszłością :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przełomprzełomprzełom, czy tylko mnie to cieszy i zarazem przeraża bo znajac cie spodziewam się i najgorszego?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny! Nie miałam jak wcześniej skomentować niestety :( Wreszcie trochę więcej dowiedziałam się o Jadze. Miała ciężko, ale na szczęście była silna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam Cię przepraszać, że tak późno docieram, a ja chyba muszę sobie podziękować, że dziś dotarłam, a być może jutro nowość, tak? No przecież nie wytrzymałabym kilku dni oczekiwania! :D hahaha
    Adam... zmora nie facet :/ Moje wyobrażenia się krystalizują, ale czekam na Twoją wersję.
    Winiar... Jejku, jaki kochany Misiek z niego tutaj wyszedł <3 A Daria? Myślę, że chciała (i chce) dobrze dla Jagody, ale powiedziała słowo za dużo :/ Ale jakby nie patrzeć coraz bliżej do jej wakacji :P
    Kamil? Traktowany, jak brat, to rozumiem :D
    Ale czekaj, czekaj... przecież, to jeszcze nie koniec? Bo jakoś tak powiało... Z pozycji Jagody - Kamil jest jej bliski, ale jak brat - okej. Jaga, mówi wprost do Michała, że chce utrzymywać kontakt, a nawet nie zmarnować szansy, Winiar odwzajemnia. Tak jakoś miło się zrobiło... a to do Ciebie nie podobne i aż boję bomby, jaką tutaj zrzucisz! ;o Powtarzam sobie 'będzie dobrze, będzie dobrze" i zaczynam w to wierzyć. Na dalsze losy czekam, bo ja myślę swoje, Ty możesz zupełnie inaczej potoczyć.
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie koniec, choć wiele nam już nie pozostało :)

      Usuń
  7. teraz już bedzie dobrz, musi nie rób nic tragicznego!

    OdpowiedzUsuń