sobota, 31 stycznia 2015

#douze.


  Życie ludzkie to wciąż dziwne i niezbadane terytorium. To zaskakujące, że przez wiele lat może nam być rzucane pod nogi tysiące kłód za każdym razem powodujących upadek, aż tu nagle zupełnie znikają. Przez lata kosztujących wszelakie trudy i wyrzeczenia ta cisza staje się wręcz momentami zastanawiająca. Czy naprawdę pojawienie się w naszym życiu jednej osoby może tak wiele zmienić? Czy jedna rozmowa jest w stanie odmienić losy i nasze życie? Najwidoczniej tak jest. Tak jak przez ostatnie lata żyłaś trapiona przez wspomnienia tak teraz czułaś się od nich zupełnie wolna. Czułaś się chyba wreszcie, że żyjesz. Potrafiłaś czerpać z każdej chwili maksymalnie. Nie siedziałaś już wieczorami skwaszona na kanapie. Kiedy Aniela szła spać nie rozmyślałaś nad swoją przeszłością i nie wspominałaś. Nie robiłaś tego. Nie miałaś ostatnimi dniami na to nawet najmniejszej ochoty. Mogłaś z pełną odpowiedzialnością rzecz, że wreszcie nie tkwiłaś w martwym punkcie swojego życia. Wreszcie coś się działo i wcale nie były to najgorszym złem tego świata. Niemożliwe? A jednak, cuda się zdarzają i właśnie chyba i tobie dostały się jakieś w spadku.
 -Już dawno chyba powinnam albo zatrudnić Kamila albo starać się zeswatać cię z panem perfekcją bo ostatnio cię nie poznaję.
 -Niby dlaczego?
 -Dlaczego?-powtarza- Już dawno nie pamiętam żebyś była taka zadowolona z życia, czy aby na pewno nikt mi nie podmienił przyjaciółki?
 -Sama mówiłaś, że powinnam się więcej uśmiechać.-zauważasz- Z resztą wreszcie mam do tego powód.
 -Niech zgadnę ten powód ma albo dwa metry wzrostu albo metr dziewięćdziesiąt.
 -Głupia jesteś.-śmiejesz się
 -No właśnie zastanawiam się, który by ładniej pasował do wspaniałej pani adwokat i chyba moje serce i głos oddaję na perfekcję samą w sobie.
 -Jak już skończyć snuć swoje chore plany matrymonialne to daj mi znać, a teraz zmykam na rozprawę wariatko.-dopijasz kawę w kawiarni, zbierasz teczki i togę po czym zmierzasz ku sali rozpraw. Jednymi słowy, dzień jak co dzień w twoim wykonaniu. No może poza tym, że nie codziennie jesteś pełnomocnikiem faceta, który niegdyś był  dla ciebie okropnie ważny. Z resztą on jak zawsze wita cię uroczym uśmiechem i zaczyna rozmowę, której jak zwykle nie kończycie bo musicie udać się na salę sądową.
 -Wysoki sądzie, jak wynika z raportu pani psycholog Joanny Rac jasno wynika, iż syn państwa Winiarskich zdecydowanie lepiej czuje się w domu w którym się wychował, to jest w Bełchatowie, a ponadto cytuję "tata jest ze mną częściej mimo, że ma mecze i chcę z nim zostać, nie chcę mieszkać z mamą". Czy tu trzeba coś więcej dodać?-pytasz i spoglądasz w kierunku swojego przeciwnika
 -Wysoki sądzie, chłopiec mówił tak bo jest wciąż w szoku, rozwód rodziców to dla takiego małego dziecka koniec świata. Wydaje mu się, że nie chce mieszkać z mamą bo aktualnie przebywa u ojca. Z resztą, wysoki sądzie, jak wspomniał sam małoletni pan Winiarski wyjeżdża, jak on może zapewnić chłopcy godne warunki do wychowania skoro stale podróżuje?
 -Może i mój klient ma taką, a nie inną pracę, ale to z automatu nie skreśla go z bycia dobrym ojcem.-wtrącasz- Mecenasie Majchrowski, czy ma pan dzieci?
 -A co to ma do rzeczy pani mecenas?-kpi- Mam dwoje.
 -No właśnie mecenasie.-potakujesz- Jak prawnik również spędza pan sporo czasu poza domem, uważa więc się pan za fatalnego ojca?
 -Do czego pani zmierza?-pyta sędzia
 -Zmierzam do tego, że twierdzenie mecenasa, iż mój klient z racji tego, że owszem, wyjeżdża i spędza dość znaczną ilość dni w roku poza domem wcale nie może i nie powinno odebrać mu możliwości bycia rodzicem na pełen etat.
 -Pełen etat?-powtarza Majchrowski- Och pani mecenas, nie bądźmy śmieszni. Gdyby podliczyć te wszystkie dni to pewnie tych, spędzonych w domu z synem wyszłoby nieporównywalnie mniej od tych, które spędza pan Winiarski na wyjazdach. 
 -Będzie się pan teraz zabawiał w matematyka i zasłaniał suchymi faktami mecenasie?-grzmisz- Wysoki sądzie, w tej chwili musimy kierować się wyłącznie dobrem dziecka, ale i także musimy mieć na uwadze to, co sądzi na ten temat syn państwa Winiarskich. 
 -Miejsce dziecka jest przy matce.-wtrąca Majchrowski
 -I w tym wypadku zgodzić się nie mogę.-kręcisz głową- Tak szczerze, ile ray odwiedziła pani syna w przeciągu ostatnich sześciu miesięcy?
 -Parę na pewno.-duka brunetka
 -Dwa, trzy, siedem?-ciągniesz- Dobrze.-kiwasz głową widząc brak jakiejkolwiek chęci współpracy- Kiedy ostatnio odwiedziła pani dziecko?
 -Jakiś czas temu.-przełyka głośno ślinę
 -Dokładnie półtorej miesiąca temu, a odwiedziny trwały dwie godziny. 
 -Moja klientka ma utrudnione widzenia z synem.
 -Niby w jaki sposób?-pytasz- W opiekę nad małoletnim włączyli się także dziadkowie, nie tylko rodzice mojego klienta, którzy na stałe mieszkają w Bydgoszczy, ale i rodzice pańskiej klientki. Wiedział pan o tym mecenasie?
 -Skądże.
 -Wydaje mi się jednak, że coś musiało się panu obić o uszy.-kontynuujesz- Pańska klientka po raz ostatni odwiedziła syna można by rzec przypadkiem, bo w chwili, gdy wybierała się do rodziców z wizytą nie była zupełnie świadoma, iż przebywa tam także jej syn.
 -Może i faktycznie tak było.-podnosi się mecenas- Ale proszę zrozumieć moją klientkę wysoki sądzie. Jest w bardzo kiepskiej kondycji psychicznej, rozwód naprawdę wiele ją kosztuje. Ponadto słyszy na sali takie rzeczy.-kręci głową z dezaprobatą twoich działań- Do chwili wyprowadzki z domu obowiązek wychowania dziecka spoczywał niemal wyłącznie na barkach pani Winiarskiej. To z nią spędzał nieporównywalnie większą część czasu i co za tym idzie, był o wiele bardziej zżyty z matką. Zastanówmy się więc, aby nie skrzywdzimy Aleksandra oddalając go od matki.
 -Jakieś wnioski mecenasie?-pyta sąd
 -Owszem.-kiwa głową- Wnioskuję o przyznanie mojej klientce pełni praw rodzicielskich, a panu Winiarskiemu o wizyty dwukrotnie w miesiącu, nie mówię tu o weekendach bo jak wiemy, jest to niemal niemożliwe, tak samo jak wychowanie przez niego syna. Dziękuję.-kończy swój wywód po którym dość sprawnie zbierasz myśli i również zabierasz głos.
 -Jak już zdążyliśmy zauważyć mój kolega lubi nieco przesadzać i koloryzować pewne sprawy, nie inaczej było w przypadku jego mowy.-uśmiechasz się sztucznie w jego kierunku- Wysoki sądzie, rozwód rodziców to już jest wielkie przeżycie dla tego chłopca, dlatego też nie fundujmy mu kolejnego w postaci przeprowadzki na drugi koniec kraju. Może i faktycznie mój klient nie będzie w stanie zagwarantować, iż będzie w domu dwadzieścia cztery godzinę na dobę, ale jest w stanie zapewnić mu niepodważalnie warunki do życia. Wbrew temu co mówił pan mecenas, mojego klienta i jego syna łączy wyjątkowo mocna więź emocjonalna, którą potwierdzić mogą te słowa "kocham mamusię i tatusia i nie chcę wybierać między nimi, ale jakbym musiał to chcę zostać z tatusiem, on mnie bardziej kocha i nawet mimo, że gra często to ma dla mnie zawsze czas, mama go nie miała prawie nigdy". Dalsze słowa w tym wypadku są chyba zbędne.-dodajesz po czym zajmujesz swoje miejsce. Sąd ogłasza pół godzinną przerwę podczas której wszyscy zgromadzeni opuszczają salę rozpraw. Standardowo decydujesz się na kawę z automatu.
 -Myślisz, że jest szansa, żeby Oli został ze mną?-pyta nieco desperackim tonem głosu
 -Myślę, że ogromna.-odpowiadasz mu zgodnie z prawdą
 -Tym razem ten adwokat miał może i jeden argument, ale silny.
 -Może i go miał, ale wypadały one dość blado w porównaniu z naszymi.-uśmiechasz się w jego kierunku krzepiąco- Zobaczysz, będzie dobrze.
 -I na to liczę.-uśmiecha się blado, a już po kilku chwilach wracacie powtórnie na salę rozpraw, jak macie nadzieję, po raz ostatni wspólnie. Kiedy spoglądasz kątem oka na Michała widzisz, że jest zdenerwowany. Trącasz go delikatnie ręką, a gdy spogląda w twoim kierunku półgłosem dodajesz mu otuchy.
 -Po rozpatrzeniu wszelki za i przeciw sąd rejonowy w Bełchatowie zadecydował o następujących krokach: małżeństwo państwa Winiarskich uważa za definitywnie zakończone na mocy artykułu numer sto pięćdziesiąt trzy kodeksu rodzinnego, a także wspólne dobre zgromadzone przez lata pożycia małżeńskiego w stosunku cztery do jednego przysądza pozwanemu Michałowi Winiarskiemu, w tym także wspólne mieszkanie na ulicy Mickiewicza. Sąd uznaje powódkę winną rozpadowi małżeństwa, z racji tej otrzymuje ona nieznaczną część majątku. Ponadto, tymczasowo pełną opiekę nad podstawie artykuły siedemset czternastego kodeksu rodzinnego i opiekuńczego powierza ojcu małoletniego. Proszę usiąść.-mówi mężczyzna, co wedle jego polecenia wszyscy zgromadzeni wykonują- Do momentu ukończenia przez małoletniego bieżącego roku szkolnego pozostanie on z ojcem, po tym czasie sąd ponownie rozpatrzy tą sprawę i podda ją ostatecznemu rokowaniu. Powódce, Darii Winiarskiej przysługują dwa widzenia z małoletnim w ciągu miesiąca. W przypadku nie wypełniania przez nią tych obowiązków, sprawa zostanie rozpatrzona w trybie pilniejszym aniżeli planowano. Dziękuję.
Kiedy sędziowie opuszczają salę, a zaraz po nich wszyscy zgromadzeni widzisz kątem oka wyraźną ulgę i radość wymalowaną na twarzy twojego towarzysza.
 -Jesteś fenomenalna, dziękuję.-rzuca szczęśliwy
 -Nie ma za co, to moja praca.-unosisz kącki ust ku górze- Obiecałam ci przecież, że to wygrasz, prawda?
 -Owszem, dotrzymałaś słowa.-kiwa głową
 -A tym rozpatrzeniem sprawy za kilka miesięcy się nie przejmuj, twoja żona, przepraszam była żona nie ma w zasadzie na co liczyć. Czysta formalność.
Niedługo rozmawiasz z Michałem, musisz uciekać na kolejną rozprawę. Reszta dnia mija wyjątkowo bezpłciowo i nijako. Jako, że nie śpieszy ci się do domu bo twoja mama przejęła Anielę na ten wieczór, wstępujesz więc do kancelarii w której zastajesz znaczną część swoich wspólników. Niemal na wejściu napada cię Daria.
 -Pan perfekcja oficjalnie wolny?-pyta od razu
 -Rozwiedziony z synem obok.-odpowiadasz
 -W takim razie pora na ciebie kochana.
 -To, że jest wolny i że sobie wyjaśniliśmy wszelakie niedomówienia i urazy przeszłości nie znaczy, że od razu wpadnę mu w ramiona.-przewracasz oczami
 -A nie wpadniesz?-chichocze- Sądzę jednak, że to kwestia czasu skoro całkiem przypadkiem się pocałowaliście, a ty się speszyłaś i w zasadzie robisz to za każdym razem jak na ciebie patrzy, Aniela go uwielbia, twoja mama go uwielbia, ja to już całkiem, a i o tobie nie wspomnę.
 -Ktoś tu rozmawia o mnie?-w progu pojawia się Kamil
 -Chciałbyś.-komentujesz
 -Oczywiście, że bym chciał moja droga.-uśmiecha się- To co, małe spotkanko dawnej ekipy?
 -Ja odpadam, mam męża i zobowiązał się do wyprowadzki jak nie pojawię się dzisiaj w domu przed dwudziestą.-melduje Daria- Ale wy bawcie się dobrze, tylko wiecie, jutro ktoś tu musi pracować.-rzuca nad odchodne po czym znika z waszego pola widzenia, a jej wyjście dopełnia dźwięk zamykanych drzwi.
 -Wciąż nie wierzę, że ona wciąż ma męża.-śmieje się
 -Przyznam, że i ja jestem pełna podziwu, ale dla niego.-odpowiadasz mu
 -Skoro jesteśmy przy tym temacie, skoro nie rozmawiałyście niestety o mnie o to kim to mowa? Nie chwaliłaś mi się Jagna.
 -Bo Daria jak zwykle wyolbrzymia i za wiele sobie wyobraża.-wzruszasz ramionami
 -Może i Daria jest jaka jest, ale prawdę musi w pewnym stopniu mieć moja piękna przyjaciółko.-spogląda w twoim kierunku- Przeszłość, przyszłość czy raczej teraźniejszość?
 -Przeszłość przez duże p z domieszkami teraźniejszości.
 -Jeśli to ten o którym myślę, że to ten to wcale ci się nie dziwę, że nie wykonujesz szalonych zleceń Darii.
 -W zasadzie to nie o to już chodzi.-wzdychasz
 -Może po prostu przestań patrzeć na życie przez pryzmat przeszłości, to było dawno temu i wiele czasu upłynęło.
 -Wiesz przez co przeszłam i po prostu chyba boję się, że..
 -Jaga, nikt cię do niczego nie zmusza. Jeśli ty nie jesteś na to gotowa, to myślę, że on będzie w stanie cię zrozumieć.
 -Tylko, że on o niczym nie wie. Nie jest nawet w najmniejszym stopniu świadom tego, co działo się w moim życiu, gdy go nie był.-wzdychasz ciężko
 -Słoneczko, jeśli czujesz, że możesz mu to powiedzieć to powiedz. Prosta piłka.-upija łyk zawartości ze swojej szklanki- Swoją drogą chyba właśnie mi się przyznałaś, że ciągle go lubisz.
 -Nie wiem już co czuję, czuję się jak rozchwiana emocjonalnie pięćdziesięciolatka po ogromnych przejściach.
 -Tak ci się tylko wydaje, jesteś zbyt silną osobą by tego nie wiedzieć. Za bardzo wszystko sobie komplikujesz.
 -Mówisz jakby to było tak proste.-spoglądasz w jego kierunku
 -Uwierz jest.-uśmiecha się delikatnie- Oszczędzę ci już lepiej tych mądrości, wydaje mi się, że Daria ci je i tak serwuje zdecydowanie za często.
 -Chociaż ty jeden wiesz, co czuję.-śmiejesz się
 -Przyjaciół poznaje się w biedzie tak?-krzepiąco się uśmiecha- Wiesz, że zawsze możesz liczyć na swojego ukochanego przyjaciela piękna.
 -Skoro nie zraziłam cię do siebie wtedy, to to musi być wyjątkowo mocna i silna przyjaźń.
 -Cieszę się, że wciąż mnie za jego uważasz nawet pomimo faktu, że straciliśmy na dłuższą chwilę kontakt.-pochmurnieje
 -To nie była twoja wina.-łapiesz go za dłoń- Teraz pora by wszystko naprawić.
 -I vice versa, jeśli wiesz co mam na myśli.
 -Wiesz, że to dość skomplikowane.
 -Daria też to wie, ale jest w gorącej wodzie kąpana i chyba woli udawać, że nic takiego nigdy nie miało miejsca.
 -Sama bym wolała udawać, ale nie potrafię.-wzruszasz ramionami- Najlepszym lekarstwem jest czas i Aniela.
 -I miłość!-wtrąca wesoło
 -Może, kiedyś.
 -Pamiętaj, nasza pijacka umowa wciąż zobowiązuje.-chichocze
 -Fakt, do trzydziestki już nam niedaleko.-odpowiadasz rozbawiona wizją spełnienia się waszych słów
 -Myślę, że spełnienie się tej umowy wcale nie byłoby takie złe.-patrzy na ciebie z ogromnym ciepłem
 -Wiesz, że kocham cię jak brata, ale wolałabym żebyś jednak znalazł sobie kogoś odpowiedniego dla siebie bo wiesz, że to nie ja.
 -Szkoda.-odpowiada nieco zawiedziony, a ty niedługo po tych słowach rozstajesz się ze swoim przyjacielem. Miałaś oficjalnie dość tego dnia i wszystkiego tego, co aktualnie siedziało w twojej głowie. Było tak idealnie, że chyba zaczynałaś wariować. Zbyt wiele informacji, zbyt wiele tego wszystkiego.

Wewnętrzne rozdarcie potęguje zewnętrzne cierpienie...

A ciebie zaczynała co raz bardziej dopadać ta przypadłość. A co gorsza, nie umiałaś sobie z nią poradzić.. Znowu..
~*~
Z jednodniowym poślizgiem, ale finalnie jestem. Dzisiaj nie będzie zbyt wiele ode mnie, muszę się spakować na jutrzejszy wyjazd, a do tego za chwilę śmigam na osiemnastkę. Rozdział typowo przejściowy, bez większych fajerwerków. Michał rozwiedziony, Jagoda ma co raz to więcej wątpliwości i trapiących ją wewnątrz problemów, a Daria wciąż swoje. No i Kamil... każda z Was ma swoje podejrzenia, co do jego osoby, ja na chwilę obecną nie mówię nic, ale bez przyczyny się nie pojawił w życiu Jagi ;)
Ściskam Was gorąco, życzę miłej resztki weekendu i być może ferii!
wingspiker.


14 komentarzy:

  1. Dopiero co skończyłam czytać duet a tu Jagoda! Jak zwykle rozdział świetny :) Uwielbiam cię za te opowiadania :) kurcze, Jagoda ma bardzo podobny charkter i sytuacje do mnie :) też trzyma wszystko w sobie. No ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży :) Winiar jak zwykle perfekcyjny ;) Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tam nadal zostaje przy tym, że Michał górą! Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Winiar to Winiar, perfekcja sama w sobie. Kamil przy nim wypada słabo :) Mam nadzieje, że Jagoda dobrze wybierze (czyt. Michała Winiarskiego- chodzącą perfekcję).
    Ja jak zwykle z opóźnieniem komentuję, ale to przez te 18-nastki! Serio przez nie można wpaść w alkoholizm jak mówi mój tata :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że rozwód Winiarskich stał się faktem, a mały zostanie chwilowo z tatą. Mam też nadzieje, że Winiarska przypomni sobie z dobrego serca o synu, który potrzebuje jej miłości, towarzystwa i uwagi.
    Co do samej Jagody to kurcze już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Kolejny rozdział lekko pomieszał moją przypuszczalną teorie co do tego opowiadania ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od tego, że Kamil wydaje się być bardzo pozytywną osobą. Taki przyjaciel na dobre i na złe. Paradoksalnie w ogóle nie traktuję go w kategoriach potencjalnego rywala pana chodzącej perfekcji. Ciekawa jestem czego dotyczyła ta ich "pijacka umowa"... Wyobrażam sobie, że brzmiała mniej więcej tak: "jeśli do trzydziestego roku życia nie znajdziemy sobie drugich połówek, to wtedy sami staniemy się dla siebie drugimi połówkami" ;)
    Sprawa rozwodowa pomyślnie zakończona, więc... Jagoda, na co jeszcze czekasz?! :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ugh ... Kamil. -.-
    Z jednej strony fajnie, że małżeństwo Winiarskich się zakończyło, a z drugiej mam lekkie obawy, czy teraz Jaga i Michał nie będą rzadziej spotykać? W końcu wcześniej był pretekst omówienia sprawy... Choć lepiej brzmi "rozwiedziony Michał" aniżeli "zajęty Michał". Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale Winiar będzie miał swoją rolę, a dzięki niej Jagoda zacznie jeszcze więcej o nim myśleć! Musi! :p
    Daria się stara jak może pomóc przyjaciółce w trafnym wyborze, bo tutaj posłużę się przysłowiem, że "stara miłość nie rdzewieje", a Kamil chyba pół żartem chce odciągnąć Jagę od pomysłu ponownego jej zejścia z brunetem... Rozumiem, że Kamil jest facetem, nie wiem czy próbował kiedyś być z Jagodą? Obecnie jest sam, Jaga jest atrakcyjną, samotną matką, on samotny (być może przystojny ;p) i chciałby ich zejścia. Ale, ale... Kamiś idź i szukaj swojego szczęścia, bo mam wrażenie, że Jaga znalazła swoją czterolistną koniczynę... W końcu podoba mi się model czteroosobowej rodziny: Michał, Jagoda, Alek i Aniela + ? kto wie :D haha snuje plany ;D
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń