sobota, 22 listopada 2014

#deux.


  Przez chwilę unikasz jego spojrzenia szukając akt jego sprawy. Dopiero, gdy odnajdujesz zgubę w stercie innej papierkowej roboty i podnosisz wzrok ku górze dostrzegasz błękitne spojrzenie utkwione w twojej osobie. Uśmiechasz się jedynie delikatnie w jego kierunku i otwierasz teczkę uważnie przyglądając się sprawie. Nie masz zbyt wiele czasu na rekonesans, więc spoglądasz na najistotniejsze szczegóły po czym powtórnie przenosisz swą uwagę na Winiarskiego. 
 -Wiem, że raczej nie tak powinno się rozpocząć rozmowę po latach, ale to moja praca. Dlaczego rozwód?-pytasz dość obojętnie
 -Z zupełnie ludzkich powodów.-wzrusza ramionami- Brak uczucia, zdrada...-urywa
 -Ale to twoja żona o niego wniosła, prawda?-ciągniesz
 -Zgadza się.-przytakuje bez większych emocji
 -Zdradziłeś ją?-wyraźnie szokujesz go tym pytaniem- Przepraszam, ale muszę wiedzieć takie rzeczy.
 -W porządku.-kiwa głową- Zarzuca mi brak czasu z powodu ciągłych wyjazdów, zaniedbywanie jej i syna, jakieś wyimaginowane romanse i nieczułość.
 -I to wszystko jest...?
 -Nie do końca prawdą.-wzdycha przeczesując włosy palcami oczywiście nieprzerwanie cię obserwując
 -Wspomniałeś o zdradzie.-wtrącasz
 -Moja żona jest w ciąży.-mówi bez emocji
 -I rozumiem, że nie jesteś ojcem?-pytasz, a ona kiwa twierdząco głową. Wszystko to skrupulatnie notujesz przy okazji zaglądając do notatek sporządzonych przez twoją przyjaciółkę w tej sprawie.- Sprawa jest dopiero za tydzień, więc mamy jeszcze sporo czasu na ustalenie wszelkich zeznań i taktyki.-mówisz w jego kierunku na co on przytakuje głową. Spotkanie uznałaś za zakończone jednak on, ani myślał ruszyć się z miejsca. Siedział przez dłuższą chwilę w milczeniu wyraźnie bijąc się z myślami. 
 -Nie sądziłem, że się spotkamy i to  Bełchatowie.-mówi nagle
 -Świat jest mały.-odpowiadasz wzruszając ramionami
 -Dobrze wyglądasz.-unosi kąciki ust ku górze
 -Ty również niczego sobie.-odpowiadasz mu również uśmiechem- Prócz tego, że się rozwodzisz, co słychać?
 -Co może być u mnie słychać? Gram, zwiedzam świat, standard.-odpowiada- A u ciebie? Widzę spełniłaś swoje marzenie i jesteś szanowaną panią adwokat.-uśmiecha się absolutnie uroczo
 -Nie powiem, to mi się udało.-przytakujesz mu- Poza tym nic ciekawego, masa pracy. Szara codzienność.
 -Długo tu mieszkasz?
 -Od sześciu lat.-odpowiadasz mu 
 -I naprawdę nigdy się nie spotkaliśmy?-kręci głową z niedowierzaniem
 -Zgaduję w takim razie, że grasz w Bełchatowie.
 -Dokładnie.-przytakuje- Od naszego ostatniego spotkania trochę minęło.
 -Kilka ładnych lat, nie powiem.-kiwasz głową, a wtedy między wami zapada nieprzyzwoita cisza. Uciekasz wzrokiem od jego spojrzenia, a gdy widzisz godzinę jaką wskazuje zegarek o mało nie zrywasz się na równe nogi. 
 -Przepraszam cię, ale jestem spóźniona.-rzucasz w jego kierunku, a on kiwa tylko ze zrozumieniem głową po czym wstaje z miejsca.- Nasza sekretarka da znać o kolejnym spotkaniu.
 -W zasadzie ja też muszę lecieć, moja kolej żeby zabrać syna ze szkoły.-wtrąca po czym podajesz mu dłoń. Dość szybko zabierasz swoją dłoń z jego uścisku bo jego dotyk pomimo upływu lat wciąż powodował dreszcze. Uśmiechasz się jedynie do niego po czym niemal równocześnie opuszczacie pomieszczenie oraz budynek. Wsiadasz do auta po czym jak wariatka pędzisz w kierunku szkoły mając nadzieję, że nie zostaniesz złapana przez policję za zbyt szybką jazdę. Gdy wpadasz do budynku szkoły zastajesz pustą salę lekcyjną, więc udajesz się w kierunku szkolnej świetlicy. Przepraszasz Anielę za spóźnienie wkupując się w jej łaski wypadem do jej ulubionej cukierni. Jak to miała w zwyczaju zdała ci szczegółową relację ze szkolnego dnia. Dopiero gdy wychodzicie z szatni twój wzrok powtórnie przykuwa ten sam blondwłosy chłopczyk. Wtedy twoja zagadka zostaje wyjaśniona w całości. U jego boku widzisz dwumetrowego szatyna. Dokładnie tego samego, który przed kilkunastoma minutami siedział w twoim gabinecie i opowiadał o swoim małżeństwie, które chyli się ku końcowi. Gdy na niego patrzyłaś niczym nie przypominał tego przygaszonego faceta, którym był przed momentem. Na jego twarzy widniał uśmiech, choć doskonale widziałaś, że jest on delikatnie wymuszony. Widziałaś z jaką czułością spogląda na syna. W tej właśnie chwili przez swoją nieuwagę dostrzegasz fakt iż cię zauważył. Pewnie stałabyś tam w ciągu dalszym gdyby nie ponaglająca cię córka.Jak kompletny tchórz odwróciłaś wzrok i jak gdyby nigdy nic wyszłaś za Anielą z budynku. W drodze powrotnej do domu spełniasz daną obietnicę i wpadacie do cukierni z której wychodzicie obładowane różnorakimi słodkościami i w pełni zadowolone powracacie do domu. Potem kolejność wykonywanych przez was czynności nie odbiega od dni poprzednich. Zajmujecie się swoimi sprawami w postaci drobnej papierkowej roboty i pracy domowej, spędzacie trochę czasu razem przeznaczając go na gry wybrane przez twoją córkę. Wieczorem, gdy Aniela odpływa w krainę snu nieoczekiwanie twój spokój zakłóca dzwonek do drzwi. Tak jak się spodziewałaś Daria wpadła ze swoją częścią zapłaty za dzisiejszą przysługę.
 -Przeżyłaś to spotkanie?-pyta
 -Dlaczego miałam nie przeżyć?-wzruszasz ramionami po czym rozlewasz czerwony napój do uprzednio przyniesionych kieliszków
 -Przystojny, co?-uśmiecha się lubieżnie
 -Nie masz przypadkiem męża?
 -A mogłabyś mi tak łaskawie nie odpowiadać pytaniem na pytanie?-pokazuje ci język- Gdybym nie miała męża chętnie bym poznała nieco bliżej tego pana. Nie mów, że ty nie?
 -Ale masz.-wytykasz jej- Raczej nie.
 -Czy ty chcesz mi coś powiedzieć?-świdruje cię spojrzeniem
 -To zależy.
 -Kurde Jaguś, mów i to prędko!-ożywia się
 -Nie mam chęci poznawać go bliżej bo.. bo kiedyś się znaliśmy i to dość dobrze.-mówisz niepewnie spoglądając na przyjaciółkę
 -Nie rozumiem.-kręci przecząco głową, jednak po chwili dodaje- Bydgoszcz?
 -Bydgoszcz.-przygryzasz wargę
 -Nie no, ja to chyba się muszę napić czegoś mocniejszego w takim wypadku.-mówi, a ty zdecydowanie popierasz jej propozycje i w ruch idą nieco mocniejsze trunki. W tej chwili mogłaś dziękować temu na górze za to, że postawił na twojej drodze te kilka lat temu Darię. I to między innymi zamierzałaś opijać tegoż wieczoru.
  Kolejne dni nie były w zasadzie niczym wyjątkowym. Swoje dni wciąż dzieliłaś między pracę, dom i Anielę, która wyjątkowo potrzebowała ostatnimi dniami twojej uwagi z racji rozpoczętej przygody ze sportem, w tym wypadku z karate. Co za tym szło po pracy na złamanie karku gnałaś po nią do szkoły lub do mamy i niemal od razu goniłyście na zajęcia dodatkowe. Wasz wspólny czas zdecydowanie się ograniczył, ale nadrabiałyście w weekendy. Organizowałaś Anieli najróżniejsze z możliwych atrakcji, od spontanicznych wypadów do różnych parków rozrywek, co jest istnym rajem dla dzieci, po zwykłe sobotnie spacery. Tej soboty właśnie wybrałyście tę ostatnią opcję. Spacerowałyście po uliczkach bełchatowskiego parku do chwili aż twoja córka zupełnie niespodziewanie cię wyprzedziła i pognała przed siebie prosto na plac zabaw. Nie pozostało ci nic innego jak podążyć za nią i zająć ławeczkę nieopodal i kątem oka bacznie obserwują jej poczynania. Bez większych perspektyw na jakieś ciekawsze zajęcie wyciągasz kolorowe czasopismo i je przeglądasz oczywiście od czasu do czasu spoglądając w kierunku córki, która znalazła sobie towarzystwo do zabawy. Dopiero po chwili zauważasz, że znasz jej towarzyszy, a tym bardziej jednego z nich. Może nie konkretnie jego, ale już na pewno jeden z jego rodziców. I właśnie jego dostrzegasz po chwili nieopodal. Posyła w twoim kierunku delikatny uśmiech, na co ty odpowiadasz tym samym i powtórnie zagłębiasz się w lekturze nie zawracając sobie głowy. Dopiero po dłuższej chwili przybiega do ciebie twoja pociecha oznajmująca iż ma dosyć zabaw na dziś, co musisz przyznać przyjęłaś z ulgą.
 -Mamo!-woła cię Aniela, gdy jesteście już w domu
 -Co skarbie?-pytasz
 -Znasz tatę Olka?-pyta zupełnie niespodziewanie
 -Dlaczego pytasz?
 -Bo on tak mówił. To prawda?
 -Prawda kochanie.-przeczesujesz dłonią jej włosy
 -Skąd?
 -Chodziliśmy kiedyś razem.. do szkoły.-mówisz wymuszając uśmiech, co jest satysfakcjonującą odpowiedzią dla Anieli bo ku twojej uciesze, nie ciągnie dalej tego tematu. Tradycyjnie już też nie daje ci chwili wytchnienia domagając się usilnie twojej uwagi. Gdy twój mały aniołek usypia tobie również nie pozostaje nic innego po całym dniu aktywności. Dnia następnego odwiedza was twoja mama z którą wybieracie się na rodzinną przejażdżkę rowerową w babskim gronie. Korzystając z dobrej pogody urządzacie sobie mały piknik, który spotyka się z ogromną aprobatą Anieli. Ta po skonsumowaniu paru ciastek jak to dziecko, rozpierana energią poszła dać jej upust.
 -Wszystko w porządku skarbie?-pyta twoja mama, która od dłuższej chwili gorliwie ci się przyglądała
 -A co miało być nie tak mamo?-uśmiechasz się
 -Kiedy ostatnio byłaś na rance Jaguś?
 -Wiedziałam, że o to spytasz.-kręcisz głową- Kilka tygodni temu i to był błąd, że dałam się namówić Darii bo gość jest żonaty i ma dwójkę dzieci.-wzdychasz odwracając wzrok w kierunku córki
 -A co z tym z którym się spotykałaś wcześniej? Przecież to trwało dłuższą chwilę.-dociekała
 -Owszem, Robert był fajnym facetem.-przytakujesz jej- Nie mogę zapominać, że mam dziecko, tak samo jak on. Bo nie szukam tylko faceta dla siebie, ale i też kogoś kogo Aniela będzie w stanie zaakceptować i poniekąd będzie dla niej ojcem. A on.. po prostu nie był do tego gotowy.
 -Pojawia się też pytanie, czy ty byłaś do tego gotowa?
 -Nie wiem.-wzrusza bezradnie ramionami- Wydawało mi się, że tak.-odpowiadasz nieco ciszej
 -Wiem, że to będzie dość brutalne co zaraz powiem, ale musisz zostawić za sobą to co było. Pamiętam jak mocno przeżyłaś to, co się wtedy stało, ale nie możesz się bać zaangażować. Bez ryzyka w życiu, nie ma zabawy. Nie zyskasz nic w ten sposób i musisz być tego świadoma.
 -Wiem to, ale nie potrafię nic poradzić na to, że się po prostu boję.
 -Pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, ale musisz go kiedyś wreszcie zrobić.-unosi delikatnie kąciki ust ku górze- Zbyt wiele w życiu już się wycierpiałaś, zasługujesz na szczęście jak nikt inny skarbie, uwierz to wreszcie.
  Te kilka godzin spędzonych na świeżym powietrzu zdecydowanie dobrze wam zrobiło. Szczerze mówiąc nie bardzo chciałyście wracać do cywilizacji, ale na horyzoncie widniał zbliżający się co raz to większym krokami poniedziałek, a co za tym szło, kolejne szaleńcze pięć dni w pracy. Wcale nie dziwiłaś się Anieli iż niemal od razu zasnęła, sama miałaś nie mniejszą ochotę na takie właśnie działania. Niestety, nie było ci dane tego dokonać, gdyż u twoich drzwi stał dość niespodziewany gość. Bo gdy otworzyłaś drzwi stałaś w miejscu zupełnie zaskoczona wizytą, a już tym bardziej samym gościem.
 -Co tu robisz?-wreszcie przytomniejesz
 -Aniela śpi?-pyta ze stoickim spokojem na co odpowiadasz mu twierdzącym skinieniem głowy- Masz chwilę żeby porozmawiać?
 -To zależy.-mówisz chłodno
 -Proszę, pięć minut.
 -Dobrze.-odpowiadasz mu niepewnie zapraszając go do środka. Przełykasz głośno ślinę. Absolutnie nie wiesz czego się spodziewać po tej rozmowie, ale jesteś pewna jednej rzeczy. Jesteś niemal przekonana o jego zamiarach. Nie mogły być inne, aniżeli sobie wyobrażałaś.


~*~
Witam ponowie. Co do rozdziału nie mam zbyt wiele do dodania, może poza tym iż doszło do "rozmowy" pomiędzy główną bohaterką, a jej "przeszłością". Wiem, że uwielbiacie jak kończę w takich momentach, taka już moja natura. Od razu dodam, w tym opowiadaniu mało co, będzie takie jakie się wydaje. Przewidzieć będzie ciężko, to tylko drobna sugestia.
Dziękuję za te wszystkie opinie pod poprzednimi rozdziałami, kamień spadł z serca, że powyższy tekst nie jest wcale taki zły jak mi się czasem wydaje.
Addio ragazze!

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kochana, ja z każdym twoim blogiem myślę sobie "nie no, lepiej pisać to się nie da" i każde kolejne opowiadanie udowadnia, że ty z każdym rozdziałem piszesz lepiej. To już wykracza poza moje schematy i czasami aż nie wiem co napisać! Podoba mi się to, że tyle tu tajemnic. Pewnie, że chciałabym je znać, ale to chyba właśnie czyni tą historię tak ciekawą, bo tajemniczą. Michał jak to Michał, rozczula do granic możliwości. Tak myślałam, że Jagoda poprowadzi jego sprawę rozwodową. Teraz tylko czekać aż znów się do siebie zbliżą. Tylko co pomiędzy nimi stanęło w Bydgoszczy? Kolejny sekret, mam nadzieję, ze ujawnisz niedługo chociaż jeden. :D No i standardowa końcówka, czyli "cierp czytelniku i zastanawiaj się przez tydzień co ona wymyśliła". :C No nic, pozostaje tylko czekać na kolejne rozdziały. <3
      Trwam w zachwycie nad tą historią, kochana. :)
      Tysiąc serduszek. <3

      Usuń
    2. A Ty jak zawsze przesadzasz Dżoana! Wszystko w swoim czasie! :P

      Usuń
  2. Bardzo dużo czytałam opowiadań, ale do twoich zawsze wracam. Co tu dużo mówić, masz talent! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Pozdrawiam <3 k.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle cudo, jak zwykle ciekawie, jak zwykle z rozdziału na rozdział prezentujesz coraz wyższy poziom. tyle w temacie. trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny! Dziś nie mam czasu na dłuższy komentarz :( Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie to już mamy jedną zagadkę, bo nie wiadomo, kim jest ten "niespodziewany gość", który nawiedził główną bohaterkę. Moja pierwsza myśl - Winiar, ale czy to nie byłoby zbyt proste? ;)
    Mam wrażenie, że ten rozwód w jakiś sposób zbliży do siebie Jagodę i Michała (kurcze, przypominam sobie Magdę M, którą jakiś czas temu znów zaczęłam oglądać :P), przez co jej mała tajemnica (mam na myśli Anielę) może być zagrożona.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie będzie raczej prostych rzeczy, takie opowiadanie zagadka, niby proste, ale jednak.. :)

      Usuń
  6. Czyżby Michał wpadł? Chociaż znając Twoje inne opowiadania to uważam, że ta opcja byłaby zbyt prosta :) I strasznie mnie intryguje Jagody przeszłość w Bydgoszczy. Czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę. Jesteś niesamowita w tym co robisz! Pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDO<3 Ograniczę się tylko do takiego stwierdzenia, bo to powyżej jest tak dobre, że de facto nie mam innego słowa:)
    Pozdrawiam serdecznie:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy cię kochać czy przestać uwielbiać :D
    Taki koniec? Ty chcesz mi się narazić?
    Normalnie skręcało mnie w środku, jak czytałam ten rozdział.
    Był rewelacyjny i... CZEKAM NA WIĘCEJ.
    Polubiłam Anielę, coś czuję, że ona tutaj namiesza.
    Tak samo jak zapewne pan Winiarski.
    Całuję :*
    Vein.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wieeeeeeeesz! Trzeba było się przyzwyczaić, że ja lubię takie końcówki :P

      Usuń