sobota, 24 stycznia 2015

#onze.


  Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w twoim życiu wreszcie pojawiło się coś innego i jakże odmiennego od ponurej i szarej rzeczywistości. Coś się działo i nie były to wcale trapiące cię od lat wspomnienia. Wreszcie poczułaś, że to jest ten moment w twoim życiu w którym coś zaczyna się zmieniać. Chwila dzięki której możesz zmienić swoje dotychczasowe życie. Wreszcie poczułaś się choć przez dłuższą chwilę względnie szczęśliwa. W twoim życiu pojawił się także ktoś płci męskiej przy kim czujesz się nie dość, że swobodnie to jeszcze i akceptuje cię taką, jaką jesteś. Jak przez lata cierpiałaś na przewlekłą samotność, tak nagle los na twej drodze powtórnie stawia mężczyznę i to nie jednego. Dwóch jakże różnych facetów, którzy niegdyś byli dla ciebie na swój sposób ważni. Osoby, które znałaś w różnych okresach swojego życia i które tak samo sprawiały, że w twoim życiu coś się działo. Pojawiła się dawna miłość, której wszyscy wróżyli życie jak w bajce, które okazało się niemal dramatem, a także dawny przyjaciel, który niegdyś się w tobie podkochiwał, lecz bez wzajemności. Ten gość na górze chyba wyszedł z założenia, że dla pikanterii doda do twojego życia twą dwójkę. Miałaś przynajmniej nadzieję, że się dobrze bawił.
 -Narzekałaś, że jesteś sama, a tu proszę dwóch przystojniaków!-rzuca przyjaciółka kiedy wpada do ciebie
 -Poprawka, to ty narzekałaś wraz z moją matką.-dodajesz
 -I jak?
 -Daria wiesz, że cię kocham jak siostrę, ale za chwilkę wychodzę, więc nie obraź się jak cię wyproszę.
 -Pan chodząca perfekcja?-dopytuje
 -Nie.-kręcisz głową
 -Wiem!-rzuca po chwili- Idziesz z Kamilem.
 -A i owszem.-przytakujesz
 -Zazdroszczę ci.
 -Daria, masz męża.-gromisz ją wzrokiem- Chętnie się bym z tobą zamieniła.
 -A właśnie.-mówi- Jak wieczór z panem perfekcją?
 -Mówiłam ci już.
 -Wiesz, że mnie nie zadowalają jednowyrazowe odpowiedzi kochanie.-odpowiada przeszywając cię wzrokiem
 -Boże, co ja mam ci powiedzieć?-wzdychasz- Spędziliśmy całkiem sympatycznie wieczór z dziećmi.
 -Czyli cały ten czas zajmowaliście się tylko nimi?-dopytuje
 -A ty jak zawsze węszysz sensacji.
 -Nie, po prostu trudno mi uwierzyć, że po tym jak na ciebie patrzył wtedy w kancelarii tak po prostu zajmowaliście się dziećmi.
 -Porozmawialiśmy i tyle.-gryziesz się w język
 -Wciąż nie mówisz mi wszystkiego kochana przyjaciółko i dopóki tego z ciebie nie wyciągnę nigdzie nie idziesz.
 -Zabarykadujesz mnie w moim własnym mieszkaniu?-pytasz
 -Jeśli zajdzie taka potrzeba to jestem w stanie to zrobić.-kiwa głową- Całowaliście się?
 -Tak. Nie. Daria, przestań.
 -Całowaliście się!-rzuca
 -Nie!
 -Ale ja nie pytałam, przecież widzę po tobie.-trafnie zauważa
 -Może i tak, co z tego.-wzruszasz ramionami
 -Co. Z. Tego?!-dziwi się- To chyba wszystko jest jasne.
 -Nic nie jest jasne wariatko, to nic znaczącego.
 -Uciekłaś, mam rację?
 -Tak, uciekłam.-przyznajesz bez ogródek- A teraz wypuść mnie bo się spóźnię, a wiesz, że nie cierpię tego robić.
Zszokowana twoim wyznaniem bez słowa wychodzi z mieszkania i nawet się z tobą nie żegna. Nie byłaś pewna czy była aż w tak wielkim szoku jeśli chodzi o twoją szczerość czy raczej zaskoczona samym pocałunkiem do jakiego doszło. W zasadzie nie miałaś czasu się w tej chwili nad tym zastanawiać bo pośpiesznie dążyłaś na spotkanie. Oczywiście się spóźniłaś, nie mogło być inaczej. Na całe szczęście twój znajomy był zupełnie wyrozumiały i był świadom tego stanu, w końcu trochę się znaliście.
 -Jak zawsze punktualna i jak zawsze z każdym kolejnym dniem, co raz to piękniejsza.-uśmiecha się
 -A ty jak zawsze cierpliwy i kokieteryjny mój drogi.-śmiejesz się
 -Widzę, że bełchatowski klimat ci służy bo wyglądasz naprawdę rewelacyjnie.
 -Tobie widać Oslo również posłużyło.-odpowiadasz- Lata lecą, a my wciąż piękni i młodzi.
 -Lepiej bym tego nie skomentował.-odpowiada po czym zajmujecie miejsca przy stoliku. Wybieracie odpowiedni na tą okazję trunek po czym samoistnie nawiązujecie rozmowę. Może i lata mijają, ale pewne rzeczy się nie zmieniają. Wciąż wystarczyło jedno hasło, a wasza rozmowa potrafiła się zazębić. Ta łatwość dialogu zdarzała się rzadko, przynajmniej w twoim wypadku.
 -A co u Anieli?-przerywa waszą jakże pasjonującą rozmowę na temat bełchatowskiego wymiaru sprawiedliwości- Pewnie wyrosła od czasu kiedy ostatnio ją widziałem.
 -To nawet bardziej niż pewne, miała piętnaście miesięcy kiedy ostatnio ją widziałeś.-odpowiadasz- A co u Agi?
 -Nie jesteśmy już razem.-mówi nieco pochmurniejąc
 -Przykro mi.
 -Mi kiedyś też było, ale teraz już nie.-wzdycha- Widzisz Jagódko, w życiu nie wszystko idzie zgodnie z planem, a miłość okazuje się dość często okrutnym przeciwnikiem w ringu. Obydwoje coś o tym wiemy.
 -Od czego my mamy pracę i problemy pokroju zatargów rodzinnych, spadków, oszustw kredytowych i tym podobnych.
 -Praca to jakaś odskocznia, no i ty przecież masz Anielę.-odpowiada ci- Nie jestem w temacie, ale czy moja wspaniała Jagna wciąż samotna?
 -Tak jakoś wyszło.-wzruszasz ramionami- Jak powiedziałeś, mam Anielę.
 -W takim razie za spotkanie singli.-wznosi lampkę z czerwoną cieczą ku górze i wznosicie toast. Może i nie widzieliście się dłuższą chwilę, ale musiałaś stwierdzić, że Kamil wciąż był taki sam. Dalej gadał jak najęty, miał wciąż to samo nietuzinkowe poczucie humoru, był wiecznym optymistą i był roztrzepany. Może z tym wyjątkiem, że zdecydowanie zmężniał i wyprzystojniał. No i omal zapomniałaś dodać, że wciąż posiadał w sobie całe pokłady uroku osobistego. Cały on. Chyba tęskniłaś za tym gadułą. Tak się zagadaliście, że nie wiedzieć kiedy z godzinnego spotkania zrobiło się ponad sto osiemdziesiąt minut. Tak to jest jak ma się całą masę wspomnień z czasów studenckich i tysiące szalonych historii z tym związanych. Można by mówić i mówić, a tych rozmów zdecydowanie nie byłoby końca. Kiedyś jednak trzeba było zakończyć spotkanie i wrócić o przyzwoitej porze do domu. Tym bardziej, że ostatnimi dniami i tak nadmiernie wykorzystywałaś swoją matkę jeśli chodziło o opiekę nad Anielą.
 -To już ostatni raz.-zapewniasz rodzicielką- Przynajmniej w tym tygodniu.-uśmiechasz się
 -Jeśli z tego coś ma być to mogę pilnować swojej ukochanej wnusi codziennie.
 -A ty znowu swoje.-wzdychasz
 -Cieszę się twoim szczęściem kochanie.
 -Nie powiem żebym emanowała dookoła szczęściem i radością, ale przyznam, że ostatnio coś się zaczęło dziać w moim szarym i ponurym życiu matki kwoki.
 -Wzięłaś sobie moją ostatnią radę do serca?
 -Chyba tak, chociaż ostatnio sypiesz samymi takimi złotymi myślami mamo.
 -Dlatego, że jednak przeżyłam troszeczkę więcej lat i chcę ci nieco pomóc mój zagubiony misiu.
 -Zagubiony?-dziwisz się
 -Po prostu wydaje mi się, że tak dawno nie było mężczyzny w twoim otoczeniu, który byłby kimś ważniejszym aniżeli przyjaciel, że nie do końca odróżniasz swoje uczucia względem niego.
 -I mówi to proszę państwa z wykształcenia pielęgniarka, a wieczorami agent matczynego wywiadu.-śmiejesz się
 -Jeszcze parę lat i ciebie do niego przyjmiemy.-puszcza oczko- A tak poważnie. Dostaliście drugą szansę i jej nie możecie już zmarnować kochanie.
 -Nie byłam dzisiaj z Michałem jeśli o to ci chodzi.-kręcisz głową
 -Wiem to.-przytakuje czym cię kompletnie zaskakuje- Wiem też, że nie należy tchórzyć w pewnych sytuacjach.-klepie cię po ramieniu, a ty w jednej chwili jesteś pewna, że musiała rozmawiać z Darią. Z drugiej strony jednak zastanawiasz się czy aby na pewno twoja przyjaciółka i matka działają w tak wielkie konspiracji przeciwko tobie i czy aby jej słowa nie są po prostu zbiegiem okoliczności. Bądź, co bądź nie podejmuje ona tego tematu dzięki czemu możesz spokojnie wrócić z Anielą do domu. Tam odbywacie swój co wieczorny rytuał. Zjadacie razem kolację, mała opowiada ci co dziś robiła z każdym najdrobniejszym szczegółem po czym udajecie się ku łazience, którą opuszczacie po blisko godzinie. Jak co wieczór Aniela ogląda dobranockę po której domaga się również przeczytania bajki na dobranoc w czasie której odpływa, a ty pozostajesz sam na sam ze sobą. Nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić nalewasz sobie odrobinę swojego ulubionego wina do lampki po czym bezproduktywnie wpatrujesz się w szklany ekran telewizora. W przypływie chwili wydobywasz z szafy zakazane dotychczas pudełka. Postanawiasz raz, a porządnie uporządkować te rzeczy. Wreszcie poczułaś, że to właśnie jest odpowiedni moment. Kiedy jesteś mniej więcej w połowie drobnych porządków słyszysz dźwięk pukania. Nie mając kompletnego pojęcia kto też może stać za drzwiami wędrujesz w ich kierunku. Kiedy je otwierasz nie ukrywasz swojego zaskoczenia osobą jaką widzisz przed sobą.
 -Nie przeszkadzam ci?-pyta z wyraźnie zbolałą miną
 -Nie.-kręcisz głową po czym zapraszasz go do środka. Może i będziesz tego żałować, ale twoja podświadomość nakazuje ci wręcz to zrobić. Kiedy spoglądasz w kierunku swojego gościa widzisz, że bije się z myślami i wiesz doskonale w jakiej sprawie się tu pojawił.
 -Przepraszam.-wydusza z siebie- Nie powinienem był.
 -Przecież nic wielkiego się nie stało.-starasz się jakkolwiek zdystansować do tego co się stało
 -Mimo wszystko to nie był najlepszy pomysł z mojej strony.-mówi zakłopotany
 -Ucieczka z miejsca zbrodni z mojej strony również.-wzruszasz ramionami
 -Może tak w ramach małej rekompensaty?-pyta trzymając butelkę trunku w dłoni
 -A co z Olim?
 -Jest u rodziców mojej jeszcze żony.-odpowiada beznamiętnie
 -W takim razie zgoda.-kiwasz głową po czym zbierasz zbędne manatki ze stolika i wędrujesz ku kuchni po dodatkowy kieliszek. Kiedy tylko wracasz napotykasz błękitne spojrzenie pod naporem, którego musisz uciec wzrokiem bo nie wytrzymujesz jego natężenia. Nie oszukujmy się, mało, która kobieta byłaby wstanie wytrzymać więcej niż minutę pod jego naporem. To spojrzenie miało w sobie coś takiego, co nie pozwalało przejść obojętnie. Bynajmniej w twoim wypadku. Wystarczyło jedno jego spojrzenie, a tobie z mózgu robiła się niegdyś woda. W zasadzie w chwili obecnej wcale nie było lepiej. Jednak wiedziałaś to tylko i wyłącznie ty, chociaż z całą pewnością niedługo twoi naczelni śledczy od spraw sercowych do tego dojdą.
 -Czyli nie jesteś zła?
 -Michał, czy ja kiedykolwiek potrafiłam się na ciebie złości specjalnie długo?
 -Myślę, że nie.-uśmiecha się
 -No właśnie i w tej kwestii nic się nie zmieniło, niestety.-odpowiadasz
 -Niestety?-powtarza- A więc masz w planach to zrobić?
 -Och, no przecież wiesz, że kocham to robić.-śmiejesz się
 -I tylko to?-pyta rozbawiony
 -Nie zadawaj mi takich trudnych pytań. Jestem po trzech lampkach wina i powoli zaczyna mi szumieć w głowie.-protestujesz- Chcesz mnie upić.
 -Skądże.-kręci głową- Ale nie powiem, jak troszeczkę wypijesz jesteś urocza i o wiele bardziej rozmowna.
 -Cieszę się, że chociaż pijana taka umiem być.-pokazujesz mu język
 -Wy kobiety jesteście strasznie drobnostkowe.
 -Wy, masz na myśli mnie ma się rozumieć?-pytasz
 -Między innymi.-odpowiada rozbawiony- Tylko mi się tu nie obrażaj, kto mi wygra sprawę i rozkocha do końca w sobie mojego syna?
 -O wybacz mój drogi, ale twój syn jest dla mnie zdecydowanie za młody.-zauważasz- Wiesz, nawet jakbym bardzo chciała się obrazić to nie umiem. Moja córka za bardzo cię kocha.
 -Słabość do kobiet z rodziny Majewskich przechodzi z pokolenia na pokolenie, co zrobić.
 -Chciałabym rzec to samo jeśli chodzi o panów Winiarskich.-kiwasz głową popijając winem- Myślę, że jeden z nich właśnie wykorzystuje tą moją słabość.
 -Tak, moim życiowym celem jest jej wykorzystywanie, nie wiedziała pani, pani adwokat?
 -Dopiero po latach dedukcji udało mi się pana rozszyfrować.-odpowiadasz z udawaną powagą
 -Wyjątkowo trudny przypadek ze mnie.
 -Chyba z nas obydwojga.-poprawiasz go.
W miarę zwiększania ilości promili we krwi wraz z kolejnymi szklankami alkoholu stawaliście się co raz to bardziej rozmowni. Ach, ten zbawienny wpływ alkoholu! Chociaż może i w większości przypadków opłakany. Tobie raczej trudno było określić jego stopień. Stwierdziłaś, że takimi poważnymi rozważaniami zajmiesz się kiedy wytrzeźwiejesz, czyli nazajutrz w godzinach popołudniowych.
 -Wydaje mi się, że dzisiaj już przesadziłam.-dukasz
 -Tu się zgodzę.-potwierdza- Będziesz jutro umierać, z resztą ja chyba nie lepiej.
 -Z okazji trzydziestych urodzin jak tak dalej pójdzie skończymy w klubie starych, zgryźliwych winopijców.
 -Przy okazji samotnych.-wtrąca- No i nie umiejących się przyznać do błędu.
 -Czego znowu?-pytasz już chyba nie do końca kontaktując
 -Moje małżeństwo to było kompletne bagno i żałuje go jak niczego innego.-wyrzuca z siebie- Żałuję, że wyjechałem i cię zostawiłem.
 -Żałuję, że byłam egoistką i wolałam skończyć te pieprzone studia.
 -Gorzkie żale, których i tak nie będziemy jutro pamiętać.-trafnie spostrzega
 -Dlatego dzisiaj możemy mówić ile wlezie, cokolwiek by to nie było.-kiwasz głową
 -Dobra.-podejmuje rękawicę- Ożeniłem się szybko bo myślałem, że zapomnę.
 -Zaszłam w ciążę z facetem, którego myślałam, że kocham żeby stłumić te pieprzone emocje w sobie.
 -Przez te lata zastanawiałem się nie raz gdzie jesteś i co robisz, a ty byłaś ciągle blisko.
 -Przez ciebie stałam się pieprzoną egoistką i nie potrafiłam nikogo szczerze pokochać, no prócz Anieli.
 -Moja żona pod koniec naszego wspólnego życia wypominała mi, że moje życie emocjonalne zostało w Bydgoszczy.
 -A moje tam zostało, dzięki.-kwitujesz- A teraz mam dziwnie porąbane życie.
 -Co w nim porąbanego?
 -Ty.-dodajesz
 -Miło, że uważasz mnie za porąbanego.
 -Nie ciebie.-kręcisz głową- To, że przez tyle lat sądziłam, że cię nienawidzę za to, że sobie wyjechałeś do tych zasranych Włoch zostawiając mnie samą, aż tu nagle znowu się pojawiasz i to wszystko jakby zniknęło.
 -Tak, ja też tęsknie za tym co było.-przerywa ci, a tobie wydaje się, że za chwilę odpłyniesz bo nie jesteś do końca pewna, czy wydarzenia mające po tym miejsce były naprawdę, czy tylko ci się to przyśniło. Nie wiesz w zasadzie czy potem dopiliście jeszcze wino, które pozostało w butelce, po jej zawartości stwierdziłaś, że tak musiało być. Z całą pewnością to spotkanie skończyłoby się niewinnie, gdyby nie to, że obydwoje wypiliście zbyt wiele, a także to, że byliście po serii żali i prania brudów z przeszłości, co chyba przy waszym stanie nie było zbyt dobrym pomysłem. Nie pamiętasz nawet co wtedy mówiłaś, ale jakimś cudem zapamiętałaś to, co stało się potem. Nie wiesz jak do tego w zasadzie doszło. Po prostu to się stało. Zaczęliście się całować tak namiętnie, że momentami brakowało ci tchu. Już dawno nie czułaś tego, co poczułaś wtedy. Chwilę wydawało ci się, że znów jesteście w Bydgoszczy. Bo dokładnie tak samo całował cię wtedy. Tak zażarcie, czule, a zarazem namiętnie. I to w zasadzie było tyle z tego, co pamiętałaś z tego wieczora. Kiedy obudziłaś się rano, a raczej do twoich nozdrzy uderzył zapach spalenizny zerwałaś się na równe nogi. W panice z bólem głowy po szybkich oględzinach sypialni pognałaś za swądem. Otóż twoja córeczka postanowiła zabawiać się w małego szefa kuchni, jednakże z opłakanym skutkiem. Twoja nowiuśka patelnia nadawała się jedynie do wyrzucenia. Oczywiście jak to powiedziała Aniela, niechcący tak skończyła.

Kłopot z życiem polega na tym, że nie ma okazji go przećwiczyć i od razu robi się to na poważnie.

A musiałaś przyznać, że ostatnio życiowy egzamin robił się co raz to trudniejszy. A ty miałaś, co raz to poważniejsze kłopoty z jego zdawaniem. 


~*~
Na wstępie przepraszam za drobne opóźnienia, ostatni tydzień przed feriami i nagle wszyscy pragną zrobić sprawdzian, a co za tym idzie siedzę od rana nad książkami i szczerze rzygam przekrojami geograficznymi, płytami tektonicznymi i tym podobnym. Ale tyle o mnie, pora przejść do rzeczy. Z rozdziału na rozdział zaczyn dziać się, co raz to więcej, a co za tym idzie, jesteście mądrzejsze o pewne rzeczy i elementy mojej układanki. Nasi bohaterowie są co raz to bliżej, co z całą pewnością Was baaaardzo mocno raduje. Jednak wciąż zaznaczam, tak jak i w życiu tak i tu, nic nie będzie tak proste jakby wydawać się mogło.
Ściskam,
wingspiker.

12 komentarzy:

  1. No co ja mogę powiedzieć? Jak zawsze idealnie <3 do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście,dzieje sie... Michał,Kamil,być może jeszcze Robert... Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja stawiam na Michała! Nawet jak nie będa razem to ja i tak będe ich shipować :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze cudowny! Michałek się rozkręca, a Kamil atakuje :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam w bezsenną noc, ale nie mogłam z tel skomentować :/

    Alkohol służący dla rozwiązania języka? Jestem za! :D Szkoda, że mało co pamiętają z tej szczerej rozmowy... a ona wiele wyjaśniła. Samo zakończenie rozmowy - o ile tak mogę nazwać ich czyny (bo doszło do czegoś? :D) nie wiem czy nie będzie odebrane, jako chwila słabości spowodowana nadmiernym spożyciem trunku? O ile coś było, albo ja sobie za dużo dopisałam :P
    Wiernie kibicuję mamie Jagi i Darii! Bo one chcą jak najlepiej dla Jagody, i sama zainteresowana wie o tym, tylko nie będzie działała na pewno pod ich naciskiem.
    Kamil jeszcze nie jest zbyt aktywny... ale węszę, że będzie próbował się zbliżyć na co mam nadzieję pani adwokat nie pozwoli, bo jak mniemam jej serce zaczyna coraz mocniej bić na widok (i myśl!) o niebieskookim!
    Oczywiście, że cieszyłabym się z sielanki, z tworzącego się i już pewnego związku Jagody i Michała, ale przecież, to nie epilog :D I zapewne jeszcze dużo pozornie niespodziewanych akcji będzie nas czekać.
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że co do tych zwrotów akcji to masz rację :P

      Usuń
  6. oni są dla siebie stowrzenia i nie ma innej opcji jak ich para!

    OdpowiedzUsuń