sobota, 21 marca 2015

#dix-neuf.


  Zauważyłaś w życiu pewną prawidłowość. Kiedy działo się w nim źle, wszelkie wydarzenia dłużyły się niczym kolejki do lekarzy, co nie pozwalało o tym zapomnieć. Natomiast, gdy wszystko szło po twojej myśli i układało się w najlepsze z możliwych rozwiązań, to wtedy czas gnał jak szalony. Dni upływały jak szalone, że sama traciłaś momentami rachubę czasu. Nie wiedziałaś nawet kiedy z poniedziałku robił się piątek, a z maja, koniec czerwca. Nie chodziło już nawet o ilość pracy, bo tą ostatnimi czasy zdecydowanie ograniczałaś. Te wszystkie chwile umykały jak ułamek sekundy. A przecież najchętniej byś je zatrzymała na zawsze. Chciałaś by te trwały tygodniami, a nawet miesiącami. Prze to momentami czułaś się jak w bajce. Ciągle ciężko było ci uwierzyć, że to wszystko tak właśnie się potoczyło. Byłaś szczęśliwa. W najgłębszym tego słowa znaczeniu. Potrafiłaś się uśmiechać i robiłaś to absolutnie szczerze. Przyjemność sprawiały ci nawet najbardziej błahe czynności życia codziennego. To wszystko było jakieś inne. Miało inny wydźwięk. Wiedziałaś czemu tak było. Wiedziałaś dzięki komu tak właśnie się działo. I chciałaś by to nigdy się nie kończyło. Mogłaś nawet chodzić z głową w chmurach do końca swoich dni i zapominać o wielu rzeczach, co dotychczas ci się nie zdarzało. Bo nie była ważne tylko i wyłącznie twoje szczęście. Gdy widziałaś rozpromienioną Anielę to po prostu nie mogłaś się nie uśmiechać. To było momentami zbyt piękne by być prawdziwe.
 -Mamusiu, czy to dzisiaj?-pyta Anielka
 -To zależy o co pytasz słoneczko.-odpowiadasz dziewczynce
 -Czy dzisiaj jedziemy na wakacje?-dopytuje blondynka
 -Nie martw się, to już jutro, doczekałaś się.-uśmiechasz się gładząc ją po główce
 -Suuuuper!-rzuca radośnie- Mamusiu, muszę się spakować!-dodaje po chwili po czym pędzi ku swojemu małemu królestwu, co daje ci jakąś chwilę spokoju do chwili w której nie będzie mogła znaleźć, którejś ze swoich ulubionych zabawek. Korzystając z tego sama udałaś się w kierunku sypialni w której czekały na ciebie walizki do zapakowania. Tak jak się spodziewałaś, po jakichś dziesięciu minutach dostałaś pilne wezwanie do pokoju Anieli, która za nic w świecie nie mogła znaleźć swojego ulubionego misia. Po kilku minutach szukania odnalazłyście zgubę pod łóżkiem, po czym zajęłyście się dalszym pakowaniem. Po jakiejś godzinie mogłyście stwierdzić, iż byłyście w pełni gotowe na jutrzejszy wyjazd. Swoją drogą był to ważny wyjazd, patrząc na to z perspektywy waszego związku. Dzieci nie były jeszcze do końca świadome sytuacji, więc powolnie przyzwyczajaliście ich do bycia razem. Wiedzieliście, iż oni nie mogą bez siebie żyć, więc nie w tym leżał problem. Problem był w tym, jak i czy zaakceptują to, że jesteście razem. Nie mieliście pojęcia jak odnajdą się w nowej sytuacji, więc dla bezpieczeństwa dawkowaliście im wszelakie fakty. Mieliście oczywiście świadomość, że obydwoje mogli się domyślać, co dzieje się między ich rodzicami oraz tego, że lada chwila mogli wam zadać w związku z tym pytanie. Jednak przede wszystkim chcieliście żeby to się udało.
 -Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę Jago.-mówi Daria odwiedzając cię wieczorem
 -Niby czego? Jedziesz za moje pieniądze na Teneryfę zołzo.-zauważasz
 -Dobra, polskie morze to nie Teneryfa, ale towarzystwo masz wyjątkowe.-szczerzy się
 -Ach no tak, zapomniałam, że ty wciąż o jednym.-śmiejesz się
 -Tylko pamiętaj, żeby was nie wróciło więcej jak wyjechało.
 -Daria!-ganisz ją rozbawiona- Na chwilę obecną naszym największym zmartwieniem jest to, jak dzieci poradzą sobie z faktem, iż ich rodzice są razem.
 -Przesadzacie moja droga.-odpowiada ci przyjaciółka- Aniela uwielbia Michała, a jego syn traktuje cię prawie jak matkę, więc te obawy są zupełnie zbędne. Nawet nie zauważyliście kiedy zaczęliście funkcjonować jak rodzina.
 -Do tego poniekąd właśnie dążymy.-kiwasz głową zastanawiając się nad słowami Darii
 -I już wam się to udaje, wiem co widzę Jaguś.-uśmiecha się krzepiąco w twoim kierunku- A do tego dodam, że nie widziałam piękniejszej rodziny na świecie. 
 -Widzę mamy fankę.-chichoczesz
 -Zawsze i wszędzie kochana.-uśmiecha się.
Tego wieczora nie kończycie zbyt późno. Nazajutrz czekała was pobudka i podróż, więc darowałyście sobie tym razem wszelkich szaleństw. O bez tego dość ciężko było ci wstać o poranku, o Anieli nawet nie wspominając. Pomimo faktu, iż twoja mała księżniczka ledwo patrzyła na oczy i ociągała się do granic możliwości, to jakimś cudem udało się wam zebrać przed wyznaczoną godziną w której pojawili się w waszym mieszkaniu panowie. Po uporaniu się z bagażami Aniela została niczym księżniczka zaniesiona na dół, gdzie w samochodzie drzemał już Olek. Bądź, co bądź było ledwie po siódmej rano, więc także i ty dałaś się pokonać swoim ciężkim powiekom. Kiedy ponownie otworzyłaś oczy dzieci żywiołowo rozmawiały z tyłu, a Michał nucił coś pod nosem. Jak się okazało twoja drzemka potrwała dłuższą chwilę bo po jakiejś godzinie byliście już w Gdańsku, który był waszym miejscem docelowym. Po kilku minutach jazdy przez miasto dotarliście na jego obrzeża, gdzie znajdowała się wasza baza wypadowa. Wedle waszych przewidywań, samochód ledwo się zatrzymał, a dzieciaki gnały już w kierunku morza jakie pojawiło się na ich horyzoncie. Nie pozostało wam, więc nic innego jak podążenie za nimi.
 -Coś czuję, że to będą fajne wakacje.-mówi nieco ciszej Michał otaczając cię ramieniem, co nie uszło uwadze młodszego z panów
 -Miejmy nadzieję.-odpowiadasz po czym dostrzegasz szeroki uśmiech na twarzy Oliego, który wciąż się wam przyglądał. W pierwszej chwili jego wzrok wprawił cię w lekkie zakłopotanie, aczkolwiek to co nastąpiło już potem zupełnie rozwiało twoje obawy. Otóż po chwili podbiegł do ciebie, złapał cię za rękę i już wspólnie popędziliście w kierunku wody. Nim się zorientowaliście również Micha i Aniela pojawili się obok. Tym oto sposobem spacerowaliście wzdłuż linii brzegowej bałtyckiego morza niczym wzorowa, polska rodzina. To była zdecydowanie chwila, której trwanie chciałabyś przedłużyć do zupełnego maksimum. 
Po powrocie z krótkiego rekonesansu okolicy mogliście zająć się rozpakowywaniem, a później podziwianiem pięknego zachodu słońca widocznego z ganku.
 -Pięknie tu jest.-wzdychasz podziwiając widoki
 -Zdecydowanie.-odpowiada bawiąc się twoimi włosami- Szczerze mówiąc to nie mam nawet ochoty jechać na tą kardę.
 -Ktoś się tu rozleniwił, a to dopiero pierwszy dzień wakacji.
 -Jeśli wszystkie mają takie być to chętnie je wydłużę.-mruczy ci przyjemnie do ucha
 -Myślę, że dzieciom też by się spodobała ta opcja.-odpowiadasz mu opierając głowę o jego ramię.
Błogą chwilę przerywają wasze pociechy, które zapragnęły uwagi jednego z was. Tym razem padło na ciebie, więc udałaś się z misją do domu. Jak prawdziwa matka Polka zajęłaś się kąpielą, przyodzianiem piżamy i myciem zębów, a także przypadła ci rola czytania bajki na dobranoc. Jak to zwykle bywało, Aniela niemal natychmiast usnęła. Jej towarzysz natomiast po skończonej bajce wciąż ci się przyglądał.
 -Nie możesz spać Oli?-pytasz chłopca przysiadając obok niego na łóżku
 -Zaraz pójdę, obiecuję.-mówi- A mogę ci coś powiedzieć?
 -Pewnie.-kiwasz ochoczo głową
 -Bo wiesz ciociu, bardzo cię lubię. Jesteś taka super i chciałbym żebyś była moją mamą.-mówi kompletnie cię rozbrajając- Tata też cię bardzo lubi.
 -Och, kochanie, ja cię też bardzo lubię, ale masz już mamę.-gładzisz go po głowie
 -Wiem, ale ty możesz być drugą mamą. A mój tata może być też tatą Anieli, a my możemy być rodziną.
 -Tak myślisz?-pytasz go
 -Tak, to super pomysł!-mówi radośnie
 -Zobaczymy co da się zrobić, a teraz śpij.-mówisz uśmiechając cię- Dobranoc.
 -Ciociu, czekaj!-rzuca nagle kiedy stoisz tuż przy drzwiach- Jeszcze ci coś muszę powiedzieć.
 -Słucham.-odpowiadasz
 -Kocham cię.-mówi z rozbrajającą szczerością, a ty się rozpływasz
 -Ja ciebie też zuchu.-cmokasz go w czubek głowy na dobranoc po czym wreszcie opuszczasz pokój. Stoisz jeszcze dłuższą chwilę po drzwiami. Chyba potrzebowałaś chwili by przyswoić informację. Kompletnie się nie spodziewałaś takiego wyznania ze strony Oliego. Nie spodziewałaś się, że tak szybko zaskarbisz sobie jego osobę. Mimo to, wróciłaś do Michała z naprawdę świetnym humorze.
 -Już miałem udać się z misją ratunkową tak długo cię nie było.-rzuca szatyn kiedy pojawiasz się w zasięgu jego wzroku
 -Zajmowanie się dwójką małych gaduł jest dość czasochłonnym zajęciem.
 -Czyżby jakieś nowe wieści z frontu?-spogląda na ciebie pytająco
 -I to kompletnie rozbrajające.-odpowiadasz mu- Nie wiem czy wiesz, ale twój syn właśnie... wyznał mi miłość. Jakkolwiek to brzmi.-dodajesz po chwili badając jego reakcję
 -No to był pierwszy.-kiwa z uznaniem głową- Ale spokojnie, nadrobię swoje zaległości.-zniża nieco ton swojego głosu
 -Czekam z ogromną niecierpliwością panie Winiarski.-uśmiechasz się
 -Nie wątpię, tym bardziej, że wyznanie mojego syna sprawiło, że masz maślane oczy.
 -Myślę, że to zarówno efekt jego wyznania i ciebie.
 -W takim razie prawidłowa reakcja pani mecenas.-odpowiada zamykając cię w szczelnym uścisku, kosztując przy tym twoich ust.
Nie wiesz nawet ile tak siedzicie. Rozmawiacie o wszystkim i niczym. Na dworze robiło się co raz ciemniej, a z oddali dało się słyszeć szum morskich fal. Sama nie wiesz nawet kiedy usnęłaś. A tym bardziej nie masz pojęcia w pierwszej chwili po przebudzeniu, gdzie jesteś. Dosłownie kilka sekund zajmuje ci zorientowanie się w sytuacji. W tym pomaga ci zdecydowanie fakt, iż w pasie obejmuje cię męska dłoń, a za sobą czujesz przyjemne ciepło. Nie byłaś pewna, która była godzina, jednak za oknami można było dostrzec pierwsze przebłyski letniego słońca. 
 -Czy ty zawsze musisz stawiać na swoim?-pytasz niebieskookiego kiedy tylko otwiera oczy
 -Mi ciebie też miło widzieć o poranku.-uśmiecha się szeroko- I tak, muszę.
 -Mówiłam ci, że to nie jest chyba jeszcze zbyt dobry pomysł.
 -Nie protestowałaś specjalnie wieczorem.-mówi rozbawiony
 -Michał, ja mówię poważnie.-gromisz go wzrokiem
 -Nie przesadzajmy, oni są jak najbardziej świadomi tego, co dzieje się między nami, więc nie widzę sensu w ukrywaniu się.-odpowiada w czym ma sporo racji
 -Pomyśl, co by sobie pomyślało, któreś z nich, gdyby nagle w nocy się obudziło i zachciało do mamy czy taty?
 -Jagoda, szukasz problemu tu, gdzie go nie ma.
 -Nie chcę po prostu ich zrazić.-wzdychasz
 -Sądzisz, że po wczorajszym wyznaniu Oliego, mogłabyś go jakkolwiek zrazić do ciebie?-pyta- Jesteś dla niego nie mniej ważna, niż dla mnie. 
 -To się chyba po prostu za szybko dzieje jak dla mnie.-kręcisz głową
 -Nigdzie nam się nie śpieszy, pamiętaj.-unosi twój podbródek ku górze- Po prostu szalenie mi zależy.
 -Nigdzie ci nie ucieknę.
 -Nawet jeśli, nie pozwoliłbym ci na to. Tym razem nie popełnię tego błędu. I jeśli będę miał gdziekolwiek jechać, to tylko z tobą.-mówi po czym zatapia swoje usta w twoich, łącząc je w czułym pocałunku. Jak to zwykle bywa, o mały włos nie zostajecie przyłapani na gorącym uczynku przez dzieci, które bezceremonialnie wkroczyły do pokoju. Tym sposobem zapomniałaś o swoich obawach i skupiłaś swoją uwagę na trójce swoich towarzyszy. Po zjedzonym śniadaniu wybraliście się nad morze. Była to nie lada atrakcja dla waszych pociech. Szalały za trzech, wciągając w to także Michała. Twoje serce o mały włos nie rozpadło się na kawałeczki z nadmiaru słodyczy jaką widziałaś. Bo trudno było się nie rozpłynąć, widząc Michała bawiącego się z dwójką dzieci? Po tychże obrazkach i kilku godzinach spędzonych na świeżym powietrzu nadeszła pora na obiad, a tuż po nim na dalsze atrakcje. Zabraliście się za zwiedzanie gdańskich atrakcji, którymi wbrew pozorom, także i dzieci były zachwycone. Niestety wasi mali towarzysze wykończeni dniem, nie dali rady dotrzymać kroku do końca, w wyniku czego musieliście ich nieść przez większość drogi. Po krótkiej podróży udało się wam powrócić do waszej bazy wypadowej. Wedle rokowań Aniela i Olek nie otworzyli nawet oczu, więc skończyło się na spaniu w ubraniach. Tym sposobem mieliście kolejny wieczór tylko dla siebie. 
 -Byliśmy kiedyś już nad morzem.-rzuca Michał kiedy podziwiacie taflę Bałtyku
 -Pamiętam.-kiwasz głową- Zgubiłeś wtedy bagaż.-chichoczesz
 -Niezapomniana atrakcja wycieczki.-uśmiecha się- Kiedy to było, dziesięć lat temu?
 -Jedenaście.-poprawiasz go- Boże, ale my już jesteśmy starzy.
 -Lata mijają, a my wciąż piękni.-dodaje niebieskooki- No i.. zakochani, mam rację?
 -Na pewno nie mniej niż wtedy.-kiwasz głową- Wtedy też tak staliśmy.
 -A myślałem, że tylko ja pamiętam wszystko ze szczegółami.
 -Jak widać, też jestem strasznie sentymentalna.-opierasz głowę o jego klatkę piersiową
 -Powiedziałem ci wtedy parę ciekawych rzeczy.
 -Chociażby to, że nie mam serca bo nie współczułam największej sierocie świata.-chichoczesz
 -To też.-śmieje się- Ale było coś jeszcze. Coś co w zasadzie mogę ci powtórzyć nawet teraz.
 -Zamieniam się w słuch.
 -A nie mówiłaś, że jesteś sentymentalna i pamiętasz spor rzeczy?-dopytuje
 -Wiesz, jakoś tego nie kojarzę. Możesz mi przypomnieć, chętnie posłucham jakim wtedy byłeś niepoprawnym romantykiem.-szczerzy się
 -Byłem, tak?-łapie cię za słowo
 -Teraz już tylko romantykiem.-kiwasz głową- Więc słucham.
 -Jesteś dla mnie szalenie ważna, nie wyobrażam sobie teraz by mogło cię zabraknąć w moim życiu.-mówi nieco ciszej- Byłem strasznie głupi, że wtedy wyjechałem. To była zdecydowanie najgorsza decyzja w moim życiu. Nawet nie wiesz jak bardzo dziękuję opatrzności, że mogłem cię znowu spotkać. 
 -Widzę tutaj wersję rozszerzoną.-dodajesz nieco rozbawiona, lecz po chwili poważniejesz- Obydwoje byliśmy głupi Michał. Przez te wszystkie lata łudziliśmy się, że to co było między nami było tylko zauroczeniem, które zastąpimy innym uczuciem. Łudziliśmy się, że potrafimy żyć osobno. Jak widać, nie umiemy.
 -Tera przynajmniej nie mamy żadnych wątpliwości.-ujmuje twoją twarz w dłonie- Kocham cię. 
 -Powtarzasz to co powiedziałeś te kilkanaście lat temu czy może parafrazujesz?
 -Ogólnie rzecz biorąc to obydwie odpowiedzi są poprawne.-opiera głowę o twoją- Kochałem cię wtedy, kocham cię teraz i zawsze kochać będę. Jesteś dla mnie wszystkim Jagoda.-spogląda prosto w twoje oczy
 -Och, Michał.-mówisz z trudem panując nad emocjami- Nie wiesz nawet ile czekałam by znowu usłyszeć to z twoich ust. 
 -To czekanie było chyba jednak tego warte.-delikatnie kosztuje twoich ust- Naprawdę to czuje, jak nigdy wcześniej.
 -Nie musisz mnie o tym zapewniać.-odpowiadasz- Bo też muszę ci coś powiedzieć.
 -Co takiego?-marszczy brwi
 -Kocham cię.-wypowiadasz te dwa magiczne słowa tonąc w jego błękitnym spojrzeniu i widząc jego szeroki uśmiech. Teraz mogło dziać się absolutnie wszystko. Nikt ani nic nie mogło odebrać ci tego szczęścia.
Żyje się po to, żeby być szczęśliwym.

Bo gdy jesteśmy szczęśliwi to wtedy naprawdę czujemy, że żyjemy. Wtedy wszystko w naszym istnieniu nabiera innego sensu. Staje się lepsze. Nawet zwykłe odkurzanie. Przede wszystkim to my stajemy się lepsi. Bo człowiek szczęśliwy, to człowiek spełniony. Czyż nie do tego właśnie dążymy?

~*~
Za oknem piękna pogoda, więc i rozdział w podobnych klimatach. W rozdziale dzieje się kilka ważnych rzeczy, pada kilka istotnych słów. Kto by się spodziewał takich wyznań po obu panach? ;) Dzięki nim weszłyśmy w kompletną sielankę i w tym momencie możecie rozpływać się do woooli, zezwalam.
Na dziś to tyle ode mnie, zmykam do obowiązków.
Ściskam,
wingspiker.

8 komentarzy:

  1. Mogę to powtarzać tysiąc razy, ale Michał to ideał. Ma cholerne szczęście, bo mimo jego głupoty w przeszłości wciąż może walczyć o Jagę. W sumie to już chyba wywalczył jej serce, co wcale nie jest dziwne. Tyle lat, a jednak uczucie nie wygasło. Dzieciaki jak zwykle kochane, to wyznanie Oliego kompletnie mnie rozczuliło. <3 Wszystko jest za Michałem i Jagodą, nie mają żadnych przeszkód na drodze do szczęścia, a jednak boję się trochę, że jeszcze tu namieszasz, Karolino. :P Miejmy nadzieję, że nic GRUBSZEGO się tutaj nie wydarzy i do końca będziemy mogli podziwiać piękną miłość siatkarza i Jagi.
    Całusy. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni na prawdę wyglądają jak prawdziwa rodzina. Jagoda i Michał nie mają czego się obawiać. Te wyznanie Oliego mnie bardzo zaskoczyło widać, że oni więcej się domyślają i widzą. W końcu mogą być szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tworzysz tutaj tak cholernie wspaniałego Michała, że czytam twoje rozdziały po dziesięć razy i cały czas się nim delektuje ❤. Jesteś super!

    OdpowiedzUsuń
  4. No skoro pozwalasz, to ja się z chęcią rozpłynę :3 Jagoda i Misiek tworzą tutaj naprawdę wspaniałą parę, a jeśli dodać do tego wpatrzone w siebie dzieciaki, to wzór cudownej rodziny! Oli mnie rozczulił do granic możliwości! Podoba mi się, jak wplatasz w rozmowy głównych bohaterów wspomnienia z przeszłości. Śliczna sielanka, ocieka wręcz cudownością, miłością... och jejku jejku, zakochałam się od samego myślenia, chyba przeczytam sobie to jeszcze raz :D
    Dużo weny, pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. I znów raczysz nas ogromem słodkości, tym razem z morzem i piaszczystą plażą w tle. Michał jest tak perfekcyjny, że aż szkoda, iż w rzeczywistości tacy mężczyźni występują w śladowych ilościach ;) Czy on ma jakiekolwiek wady? ;)
    Nie dziwi mnie wyznanie Olka, bo jednak dzieci z reguły są bardzo ufne i łatwo przywiązują się do ludzi, aczkolwiek rozumiem, że dla Jagody mogło być to coś przełomowego ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy tylko mi się wydaje, czy każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego? :) Karolino, czytanie Twojego bloga to wielka przyjemność. Sprawiasz, że czytelnik potrafi patrzeć oczami bohaterów. Wszystkie uczucia, emocje są w nim opisane w bardzo profesjonalny sposób. Przez cały rozdział uśmiech nie schodził mi z twarzy, a przy scenie wyznania miłości Oliego do Jagi poleciało kilka łez wzruszenia ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny ;* PS. Mam nadzieję, że pewnego dnia chodząc po księgarni znajdę książkę Twojego autorstwa :D Pozdrawiam i ściskam ;* Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż mi się zachciało wakacji po przeczytaniu rozdziału!
    Co prawda dzisiejsza pogoda za oknem jest u mnie mocno wiosenna, ale to i tak nie ma porównania z latem i morzem :)
    Niech taka sielanka sobie trwa i trwa :) W końcu obydwoje zasłużyli na miłość i szczęście, które kiedyś nie było im dane. Mimo wszelkich obaw Jagody, Oli pokochał ją jak matkę, a to ważne żeby ją akceptował jako teoretyczną macochę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oni są cudowni i tej cudowności im nie psuj! proszę!

    OdpowiedzUsuń