niedziela, 1 marca 2015

#seize.


  Choć sprawa, którą zajmowałaś się w Monachium pochłaniała znaczną część twojej uwagi to nie potrafiłaś przestać myśleć o tym, co wydarzyło się tuż przed twoim odlotem z kraju. Wciąż przed oczami miałaś jego cudowne, błękitne oczy i jego słowa. Mimowolnie uśmiechałaś się na każde jego wspomnienie. Momentami sama nie wiedziałaś, co się z tobą działo. To uczucie, bo niewątpliwie takowe istniało kompletnie zawładnęło nie tylko umysłem, ale i całym ciałem. Każda komórka twojego organizmu pragnęła czym prędzej powracać do kraju. Doprowadzało cię to do szaleństwa, ale w tej chwili nie pragnęłaś po prostu niczego więcej. Czemu? Bo czułaś, iż to był przełom. Przełom w twoim życiu na który czekałaś wiele lat. Bo szczerze wierzyłaś, że tego nie możesz zmarnować. 
 -Szybki drink po robocie?-pyta Kamil, kiedy wpadasz na niego w kancelarii 
 -Chętnie, tylko, która to będzie godzina, druga w nocy?-pytasz rozbawiona
 -Która by nie była, umowa!-mierzy cię wzrokiem po czym znika z twojego pola widzenia na resztę dnia. Sprawa jednego z waszych głównych klientów była mało przyjemna i wydawała się nie mieć końca. Siedzieliście nad nią we czworo od wczesnych godzin porannych do późnej nocy, a i tak nie zrobiliście wielkich postępów. Przez to czekały was kolejne dni spędzone poza domem, a dla ciebie był to kompletny koszmar. Los robił ci na złość, czy może był to zupełny zbieg okoliczności? Jedyne czego chciałaś w tym momencie to jak najszybsze dokończenie tej sprawy i powrót do domu.
 -Wyglądasz ostatnio na zdecydowanie szczęśliwszą.-rzuca Kamil po dłuższej obserwacji
 -Skąd ten pomysł?-mrużysz oczy i spoglądasz w jego kierunku
 -Bo widzę w twoich oczach ten tajemniczy błysk, który ostatnio masz zdecydowanie często.
 -Jakieś wnioski panie mecenasie?
 -Otóż pani mecenas nie da się nie zauważyć, iż występuje u pani silny stan odurzenia, zwanym potocznie zakochaniem.
 -Sprzeciw wysoki sądzie.-mówisz z udawaną powagą- Czy są na to jakieś konkretne dowody?
 -Są i to niezbite, a także liczni świadkowie mogący potwierdzić moją tezę.
 -Dobra, a teraz koniec tej paplaniny bo ja mam już dość bycia panią mecenas dwadzieścia cztery na dobę.-odpowiadasz mu
 -I tak nie uciekniesz od tego tematu słoneczko.-uśmiecha się po czym upija łyk alkoholu- Stara miłość nie rdzewieje, co?
 -Zamieniasz się powoli w Darię.-zauważasz mierząc go spojrzeniem
 -Niestety, spędzam z nią więcej niż z własną rodziną, coś w tym musi być.-wzrusza ramionami- Więc?
 -Co chcesz wiedzieć?
 -Kochasz go?-pyta prosto z mostu
 -Och.-wypowiadasz kompletnie zaskoczona jego pytaniem- Nie wiem.-odpowiadasz nieco ciszej- To nie jest odpowiednie pytanie Kamil, zwłaszcza dla mnie.
 -No więc inaczej, jest dla ciebie ważny?-dodaje- O co ja pytam, to dość oczywiste.
 -Do czego więc zmierzasz?-pytasz przyjaciela
 -Chcę żebyś była szczęśliwa Jaguś, zasługujesz na to.-odpowiada- Jeśli on cię znowu skrzywdzi...
 -Wiem, że mogę na ciebie liczyć, wiem.-przerywasz mu- Po prostu przy nim czuję... czuję, że znowu to wszystko ma sens. Wiem, może to głupi brzmi, ale dokładnie tak jest, nie umiem ci tego opisać.
 -Nie tłumacz mi się głuptasie, rozumiem. Też byłem zakochany i wiem jak to działa.-wzdycha beznamiętnie wpatrując się w ciebie- Nici z umowy.-dodaje po dłuższej chwili
 -Kamil, ja..-urywasz nie potrafiąc odnaleźć słów
 -Hej, przecież żartuję.-mówi widząc twoje zmieszanie- Owszem, dalej mi się podobasz, ale nie w sposób, którego bym nie chciał. Dużo dla mnie znaczysz, ale jesteś dla mnie jak siostra. Przynajmniej tak właśnie staram się cię traktować. Wiem, że twoje serce należy do niego.
 -Nie chcę cię ranić.-krzywisz się
 -To nie twoja wina, to ja sobie kiedyś za dużo wyobraziłem i teraz tego bardzo żałuję.-kiwa głową- Jestem zawsze dla ciebie, chcę żebyś to wiedziała.
 -Możliwe, że skorzystam i to nieraz.-uśmiechasz się nieśmiało
 -Za dużo znaczy dla mnie ta przyjaźń by to niszczyć.
 -Zasługujesz na kogoś mniej pokręconego psychicznie.-mówisz- Jesteś zbyt fajnym gościem by zajmować się kimś takim jak ja.
 -Nie pochlebiaj mi tak już, co?-uśmiecha się- A teraz za miłość!-wznosi toast po czym stukacie się kieliszkami i dopijacie zawartości swoich szklanek. Nazajutrz miał czekać was ciężki dzień, więc po tym rozeszliście się do swoich pokojów. Nie spałaś ani zbyt długo ani zbyt dobrze. Kiedy spojrzałaś rankiem w swoje odbicie o mało się nie przeraziłaś tym, co zobaczyłaś. Pięć godzin snu zdecydowanie ci nie służy. Tak samo jak bycie z dala od domu. Tak bardzo tęskniłaś, że dwoiłaś się i troiłaś byle tylko szybciej wrócić do Polski. Pracując w pocie czoła nie zauważałaś nawet kiedy z poranka robiło się popołudnie, a to przechodziło w ciemną noc. Rano wstawałaś ledwo żywa, a wieczorem byłaś kompletnie wykończona całym ty maratonem. A co gorsza miałaś wrażenie, że ta sprawa zatrzymała się w martwym punkcie.
 -Wygląda na to, że będziemy tu siedzieć do emerytury.-marudzi Daria kiedy późnym wieczorem wracacie do hotelu
 -Czy naprawdę wszyscy musimy tu tkwić?-pytasz
 -Wiem, że nie marzysz o niczym innym jak ramiona pewnego nieziemsko przystojnego pana, ale uwierz, nie wypuszczą nas zanim ta sprawa nie ruszy choć troszeczkę naprzód.-krzywi się
 -Wyolbrzymiasz, jak zawsze.-przewracasz oczami
 -A nie jest tak?-spogląda na ciebie z uśmieszkiem
 -No, może.-rumienisz się
 -A kto by nie chciał?-prycha- Do końca tygodnia myślę, że nasz wypuszczą z tego obozu pracoholików.-wzdycha
 -I w co my się wpakowałyśmy?
 -W bardzo paskudną sprawę moja droga. Nie podoba mi się ona.
 -Po prostu zróbmy, co mamy zrobić i uciekajmy stąd.-kwitujesz waszą rozmowę.
Sama nie wiedziałaś, co trzymało cię od dezercji z Monachium. Miałaś serdecznie dość tego, że gdy już robiliście krok do przodu to za chwilę trzy w tył. W takim tempie musiałaś chyba na poważnie zacząć brać słowa przyjaciółki, bo mogłam wam zejść jeszcze dobrych kilka miesięcy bo sprawa okazała się być o wiele bardziej skomplikowana niż przewidywaliście. Wasz głównodowodzący widząc to, zezwolił wam na powrót do kraju do własnych spraw. Z radości miałaś ochotę krzyczeć, ale zachowałaś ją dla siebie i w ekspresowym tempie spakowałaś walizki, kupiłaś bilety na pierwszy, najbliższy lot do Łodzi i pognałaś na lotnisko jak na skrzydłach. Twojego dobrego humoru nie był w stanie zburzyć nawet przesunięty termin lotu. Cieszyłaś się na samą myśl o powrocie jak małe dziecko w dzień Gwiazdki. Po dwóch godzinach czekania wreszcie usiadłaś na pokładzie samolotu. Lot minął tradycyjnie bez większych fajerwerków. Uśmiechnęłaś się sama do siebie, gdy stanęłaś na polskiej ziemi. Nie mówiłaś nikomu o swoim przyjeździe, to miała być niespodzianka i nagroda w jednym za to, że tak długo cię nie było. Po ponad godzinnej podróży do Bełchatowa, korki były nieuniknione w tych godzinach, wreszcie stanęłaś u progu swojego mieszkania. Szalenie przyjemnie było wracać do domu po takim okresie, może to był tydzień, ale dla ciebie trwał on jak wieczność. Nie tracąc czasu na błąkanie się po mieszkaniu rzucasz walizkę w kąt i obierasz kierunek na dom swojej rodzicielki. Tak jak się spodziewałaś o mało nie umarła ze szczęścia, gdy cię zobaczyła. Szczerze powiedziawszy ty też niezmiernie się cieszyłaś z jej widoku. Po chwili rozmowy i szybkiej kawie powtórnie ruszasz w drogę, tym razem w kierunku szkoły swojej córki. Czekasz dosłownie chwilę do czasu, gdy rozbrzmiewa dzwonek oznajmujący koniec zajęć, a tabun dzieci wylewa się wręcz na korytarze szkoły. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegasz swoją pociechę. Wołasz ją, a w chwili, gdy cię dostrzega podskakuje z radości i pędzi wprost na ciebie. Zamykasz ją w szczelnym uścisku.
 -Mamusiu! Tak bardzo tęskniłam.-rzuca dziewczynka
 -Och skarbie, ja z tobą też.-odpowiadasz jej zgodnie z prawdą
 -Nie jedź już nigdzie, dobrze?
 -Nigdzie się nie wybieram maleńka.-mówisz po czym całujesz Anielę w czubek głowy- Mam nadzieję, że byłaś grzeczna słonko.
 -Pewnie!-rzuca radośni po czym zaczyna mówić jak najęta. Tęskniłaś za tym jej słowotokiem i słodkim głosikiem. Dopiero po dłuższej chwili jej uroczego gadania dosięgło cię wrażenie, iż jesteś obserwowana. Momentalnie odwróciłaś się i wcale się nie pomyliłaś. W jednej chwili napotkałaś parę przerażająco błękitnych oczu usilnie ci się przyglądających. Chcąc, nie chcąc na twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zdecydowanie stęskniłaś się za ich posiadaczem. Nie zauważyłaś nawet kiedy twoja córka pognała w kierunku Oliego, a ty stałaś na środku szatni jak zaczarowana.
 -Hej.-dopiero po chwili słyszysz jego miękki głos- Nie mówiłaś, że wracasz.-dodaje
 -Niespodzianka.-odpowiadasz z delikatnym uśmiechem na twarzy po czym dostrzegasz jak zwinnym krokiem zbliża się do ciebie
 -Podoba mi się.-mówi cicho po czym składa szybki i ciepły pocałunek na czubku twojej głowy, a niedługo po tym, że geście pojawiają się koło was dzieci. Jak to zwykle bywa przejmują one inicjatywę przy tym usilnie namawiając was na spotkanie. Generalnie rzecz biorąc trudno było powiedzieć, kto bardziej się na samą myśl o nim cieszył, dzieci, czy może wy. Druga opcja była wielce prawdopodobna.
Także po umówienie się na godzinę siedemnastą każde z was ruszyło w swoją stronę, nie mogąc przy tym doczekać się spotkania. Może to był syndrom pewnej sercowej przypadłość na jaką cierpiałaś, ale kolejne minuty dzielące was od niego wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Kto by pomyślał, że w wieku bliskim trzydziestu lat będziesz tak przeżywać to wszystko co dzieje się dokoła? Kto by pomyślał, że znowu zaznasz takiego uczucia, jakim było szczęście? Z całą pewnością nie ty. Owszem, nie zamierzałaś wybiegać daleko w przyszłość, bo życie nauczyło cię skupiać się na tym, co tu i teraz, ale po prostu czułaś, że to jest właśnie to, na co tak długo czekałaś. Nie mogłaś się przecież mylić, nie widziałaś nawet takiej opcji.
Jak zwykle zapominasz język w gębie kiedy oczom twoim ukazuje się posiadacz, bezsprzecznie, najpiękniejszy oczu, uśmiechu i tym podobnych, na świecie. Na całe szczęście, że Aniela prawdopodobnie nie zauważyła twojego stanu ogłupienia i pognała zaraz za młodszym Winiarskim w głąb mieszkania. A co za tym szło, mieliście ich z głowy do czasu, gdy zgłodnieją tudzież zapragną pograć w gry.
 -Kiedy wróciłaś?-pyta przyglądając ci się
 -Dzisiaj rano.-odpowiadasz zgodnie z prawdą
 -Lepiej późno, niż wcale.-mówi z nutą ironii w głosie
 -Hej, to nie moja wina, że ta sprawa nie ma końca.-burzysz się
 -Przecież się tylko z tobą droczę.-uśmiecha się absolutnie uroczo- Jakbyś się nie gniewała, to bym ci powiedział, że zdążyłem się za tobą stęsknić.-dodaje widząc brak reakcji z twojej strony
 -Gdybym się nie gniewała, to bym ci powiedziała, że ja też.-mówisz ciszej ginąc w jego spojrzeniu
 -Okej.-kiwa głową, a między wami zapada nieprzyzwoite milczenie. Stoicie wpatrując się w siebie jakbyście co najmniej po raz pierwszy zrozumieli, że już dawno przestaliście być przyjaciółmi. Przymykasz powieki kiedy dotyka twojego policzka, a po całym ciele przechodzą cię przyjemne dreszcze. W tym temacie wiele się nie zmieniło. Jego dotyk wciąż znaczył o wiele więcej aniżeli kogokolwiek innego. Wciąż upajałaś się przyjemnym zapachem jego perfum wymieszanych z żelem pod prysznic.
 -Nie wyjeżdżaj już więcej, co?-mówi cicho zakładając niesforny kosmyk twoich włosów za ucho
 -Skoro tobie można, to mi od czasu do czasu małe wakacje nie zaszkodzą.-odpowiadasz mu z przekąsem
 -No dobra, ale nie tak długo.-uśmiecha się
 -Och panie Winiarski, ma pan słabą argumentację, więc ta sprawa wydaje się być z góry przegrana.
 -Jestem gotów na wszelką karę.-odpowiada nieco rozbawiony wciąż patrząc tylko i wyłącznie na ciebie, a i ty nie potrafisz oderwać od niego wzroku.
 -Po rozpatrzeniu wszelkich za i przeciw sąd wymierza panu karę w postaci.. kolacji.
 -Kolacji? Okej.-kiwa głową- Jakoś to zniosę.-mówi cicho unosząc twój podbródek ku górze, tak jak się spodziewałaś nie minął ułamek sekundy, a wasze usta połączone zostały w geście pocałunku. W tej właśnie chwili nie liczyło się nic innego. Przez tą chwilę czułaś się jakbyś umarła i trafiła do nieba. Dlaczego? Bo to wszystko wciąż wydawało się być tylko snem. Momentami powstrzymywałaś się od tego, aby się nie uszczypnąć bo kompletną abstrakcją wydawało ci się to, że on jest obok ciebie, a do tego czuje względem ciebie dokładnie to, co kiedyś. Czasem wydawało się to być zbyt piękne by było prawdziwe. Jednak w takich momentach zdawałaś sobie sprawę, że to działo się naprawdę. Okazywało się, że i ty zasługiwałaś na odrobinkę szczęścia w swoim marnym żywocie.
 -Więc, kolacja?-pyta kiedy wasze pociechy odpłynęły w czasie oglądania bajki, a wy mieliście odrobinę spokoju
 -Do dowolnej interpretacji, dodam.
 -W takim razie co w terminarz ma pani mecenas w piątek o godzinie siódmej?-pyta
 -Nie jestem pewna, ale spotkanie z niezwykle osobliwym mężczyzną.
 -Rozumiem.-przesuwa kciukiem po brodzie wpatrując się w ciebie z nieodgadnionym wyrazem twarzy- Szczęściarz z niego, proszę mu to przekazać.
 -Nie będę przeczyć.-uśmiechasz się delikatnie- Dobrze, przekażę.-kiwasz z powagą głową, a widząc jego minę dodajesz- Jest pan, panie Winiarski ponoć niezwykłym szczęściarzem. A do tego okropnym zazdrośnikiem.
 -Ja? Skąd ten pomysł?
 -Widziałam twoją minę, to mi wystarczy.-chichoczesz
 -I co ja mam z tobą zrobić, co?-pyta obejmując cię
 -Jak to co? Pokochać.-śmiejesz się
 -Za późno Jaguś.-mówi nieco ciszej- Już to zrobiłem, dobrych kilkanaście lat temu i tak jakoś mi zostało.
 -A wiesz co?-odpowiadasz mu- Ja mam w sumie podobnie.-gładzisz dłonią jego policzek, czując pod palcami kilkudniowy zarost
 -Cieszę się, że tu się zgadzamy.-uśmiecha się po czym powtórnie toniesz w błękicie jego spojrzenia, który zdecydowanie robi z ciebie osobę niezdolną do wszelakiego racjonalnego myślenia. Ale kto potrafiłby to robić w obliczu takiego faceta jakim był Michał? To pytanie wielce retoryczne. Nie było chyba takiej siły w tym wszechświecie by była w stanie to uczynić. No przynajmniej w twoim mniemaniu.
Nawet pomimo jego próśb nie zostałaś. Owszem, pragnęłaś spędzać z nim każdą minutę, ale to nie był chyba jeszcze ten etap. Nie mogliście po prostu zapominać o tym, że macie dzieci dla których byłaby to kompletnie nowa sytuacja. Tym bardziej, iż Oli mocno przeżył rozstanie swoich rodziców. Musieliście ich powoli oswajać z tym wszystkim, a więc dawkować emocje stopniowo.
 -Nie wiem co bierzesz Jagoda, ale ja też chcę.-wyrywa cię z rozmyślań głos przyjaciółki, która jak się okazało bacznie cię obserwowała
 -Co?-mrużysz oczy
 -Wiadro.-przewraca oczami- Ależ ten pan Winiarski na ciebie działa.
 -Och, nie przesadzaj.
 -Nie? Dzisiaj zamiast cukru do herbaty dosypałaś kawy, a zamiast protokołu z rozprawy tego bieznesmena wysłałaś mi reklamę.-wylicza- Albo masz dzisiaj słabszy dzień albo...-udaje teatralne zaskoczenie- Albo Jagoda Majewska wpadła po uszy!
 -Dobra, dobra, lepiej powiedz kiedy masz ochotę na wakacje.-wzdychasz
 -Za twoje pieniądze to mogą być nawet i jutro.-śmieje się- A tak w ogóle to naprawdę liczyłam, że mi je za sponsorujesz.-puszcza oczko
 -Coś słabo wychodzę na tych zakładach z tobą.-krzywisz się
 -Dobra, jak w przeciągu roku się z nim chajtniesz to biorę na swoją głowę dzieci i wyślę cię w pakiecie z twoim pięknym i idealnym mężczyzną na wakacje życia!-klaszcze w dłonie
 -On nie jest mój.-kręcisz głową
 -Nie?-uśmiecha się spoglądając w twoim kierunku- Jest i niech to do ciebie prędzej czym później dotrze.-dodaje z szerokim uśmiechem.

Jest tylko jedno szczęście w życiu, kochać i być kochanym.

Takie właśnie słowa widniały na jednej z waszych wielu fotografii datowanej na czasy bydgoskie. I chyba wreszcie, po wielu latach udało ci się znów osiągnąć ten stan. Jednak to, co uważałaś za dość niemożliwe, stało się rzeczywistością. Chyba zostałaś właśnie wynagrodzona za te wszystkie niepowodzenia jakie cię spotkały. Jeśli tak rzeczywiście było, to była to nagroda najlepsza z wszelakich możliwych.

~*~
 Na wstępie przepraszam za opóźnienia, jestem chora i po prostu nie byłam w stanie doczołgać się do komputera ostatnimi dniami. Musicie wybaczyć, też jestem tylko i aż człowiekiem i czasem z przyczyn losowych opóźnienia mogą się pojawić.
W rozdziale troszkę się dzieje, odrobinę wnosi rozmowa z Kamilem, ale już na pewno sporo powrót Jagody i to co się dzieje po nim. Koniec zbliża się już co raz to większymi krokami, kiedy nastąpi dokładnie nie zdradzę, ale zapraszam na powolne oswajanie się z bohaterami tu
Ściskam,
wingspiker.

16 komentarzy:

  1. Super, że pojawił się nowy rozdział! :)
    No i extra,że wreszcie wróciła z tego wyjazdu :D
    Podczas jej rozmowy z Kamilem, trochę zrobiło mi się go żal.. :(
    Ale fajnie,że mimo to przyjaźnią się :)
    Czekam na kolejny i życzę dużo zdrowia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że nie ma między nimi negatywnych emocji ;)

      Usuń
  2. Nie powiem, nie powiem łezka się w oku zakręciła. Rozdział jak zwykle cudowny?, świetny?, nieziemski?. Chyba czas zacząć sięgać po słownik, aby wreszcie urozmaicić zasób słów, które byłyby w stanie odzwierciedlić twój talent. Czuje jednak, że będzie bardzo trudno. Oczywiście w pozytywnym sensie. Ściskam. A.
    PS Myślisz, że jak będę grzeczna to trafię kiedyś na takiego Michała? Przydałby się bardzo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki tam znowu talent ;)
      Nie wiem, ale ja też się na takiego piszę! :D

      Usuń
  3. Cudowny <3 Innymi słowami tego się nie da opisać :D Chciałabym by ta sielanka trwała wieczność, ale znając Twoje opowiadania wiem, że tak nie będzie , a szkoda ;/ Ale mimo to czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Relacje Jagody i Michała zmierzają w bardzo dobrym kierunku :) Dobrze, że nie chcą niczego przyspieszać, w końcu muszą mieć na uwadze również dzieci, które także potrzebują życiowej stabilizacji. Mam nadzieję, że główni bohaterowie im ją zapewnią :)
    A nie mówiłam, że z Kamila dobry chłopak jest? :P Nigdy nie podejrzewałam go o jakieś niecne zamiary, więc mam nadzieję, że w tej kwestii mnie nie zawiedzie ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako jedyna chyba nie uważałaś go za zagrożenie, gratulacje! :D

      Usuń
  5. No ciągnie ich do siebie. Jagodzie trudno się przyznać do tego, ale każdy to zauważa. Misiek krok po kroku zbliża się do niej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Relacja miedzy Kamilem a Jagą wyjaśniona - traktują siebie jak rodzeństwo i jest okej. Tak wesołej Jagody, to ja chyba tutaj od początku historii nie widziałam. Owszem kocha córkę, ale inna, to miłość i radość niż na widok przystojnego niebieskookiego mężczyzny :) (nie wiem czy zrozumiałaś, co mam na myśli, ale nie mogę się inaczej wysłowić). Nie wiem dlaczego ale czytając o tej sprawie w Niemczech zaświeciła mi się czerwona lampka... I obawiam się, że to ta sprawa może stworzyć jakieś problemy :/ Jednak nie przeszkodzi, to w rozkwicie ich miłości! :D Więc cieszę się, że między nimi jest coraz lepiej, coraz bliżej, jednak każde z nich ma dziecko i muszą dawkować przeżycia. Czekam, na kolejny jakże sielski rozdział! <3
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Między Michał i Jagodą coraz lepiej :) no jednak chyba ten Kamil nie namiesza, ale nigdy nie wiadomo. Mówiłam, że Daria wygra te wakacje! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiadomo, że Jagoda i Michał to nie jest już para nastolatków i sprawy uczuciowe pomiędzy nimi rozgrywają się inaczej. Obydwoje mają bagaż życiowy i ich związek w gruncie rzeczy to nie taka prosta sprawa. Młody Winiarski zaakceptował Jagodę jako mamę swojej koleżanki, ale nie wiadomo jak zareaguje na zmianę jaką będzie miano dziewczyny swojego ojca. Anielka też może mieć coś do powiedzenia. Może wcale nie być tak łatwo jak się wydaje. Muszą to dobrze rozegrać żeby nie było niepotrzebnych problemów.
    Pozdrawiam i przepraszam, że jestem tak późni z komentarzem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie najwięcej w tej sprawie zarówno do powiedzenia jak i decydowania mają... dzieci, aczkolwiek problemów bym tu nie wyszukiwała ;)

      Usuń